czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 7

28 czerwca 2009


- Zostaniesz moją sex zwierzaczkiem…
Odskakuje od niego szybko.
Chłopak znów zaczyna płakać.
Jest zdezorientowany sytuacją.
Cofa się aż uderza plecami o ścianę.
- C...Co?
Uśmiechnął się na ten widok.
- Nie co, tylko co Panie… Zapomniałeś już jak masz się do mnie zwracać?
Sięgnął do kieszeni po bat.
Warga chłopca znów zadrżała.
Nie mógł się odezwać.
Czuł że coś blokuje jego słowa.
- Widzę, że pamiętasz…
Podszedł do niego i przejechał nim po jego policzku.
- Więc się zachowuj, jeżeli nie chcesz powtórki…
Schował go z powrotem do kieszeni, jednak nie oddalił się od niego.
Przybliżył się jeszcze bardziej i polizał jego policzek.
Chłopiec zadrżał po raz kolejny.
Odwrócił lśniący od łez policzek w drugą stronę.
- Panie... Błagam, mogę robić cokolwiek... Ale nie to.
- A to niby czemu?
Nie przejmował się tym, zaczął lizać jego szyję i lekko ją całować.
- Jeżeli dasz mi dobry powód może zmienię zdanie…
Powiedział tak, ale wiedział, że to nie ma znaczenia wybrał już i nie zmieni zdania.
- Panie ja kocham moją dziewczynę...
Próbuje się odsunąć.
- Nie mogę z kimś innym niż ona...
- W takim razie możesz o niej zapomnieć… Jesteś martwy dla niej… I tak już jej więcej nie zobaczysz…
Odsunął się trochę od niego, ręką z jechał na jego kroczę z dziwnym uśmieszkiem na twarzy wymamrotał.
- Nawet nie miał byś, czym ją zaspokoić…
- D...Dlaczego panie?
Jak zwykle chłopiec się jąka.
- Co dlaczego? Wypowiadaj się pełnymi zdaniami… Nie jestem psem i nie rozumiem twojego poziomu myślenia…
Musiał mu znowu przygryźć.
Pisnął z bólu.
- Panie, dlaczego nie mógłbym jej zaspokoić?
Pyta starając się uspokoić.
- Z takim członkiem, może byś zaspokoił 7-ke, ale nie jestem pewien…
Odszedł i zaczął się z niego śmiać.
Z chłopaka nigdy jeszcze nikt tak nie szydził.
Znów przeżywa wstrząs.
Gryzie mocno usta, aż do krwi, aby nie powiedzieć czegoś głupiego „Odczep się od niej” - Ma ochotę powiedzieć.
- Niech pan przestanie. I tak mnie nie interesują mężczyźni.
- Ale ty nie masz tu nic do gadania… A zdania nie zmienię… Jutro zrobię to z tobą, nie ważne czy będziesz współpracować, czy nie…
Spojrzał jeszcze na niego po czym wszy szedł zamykając drzwi na zamek.
Jeżeli wcześniej zmęczony spał cały czas teraz nie mógł zasnąć.
Wtulał się w koce i patrzył przez okno, lecz cały czas chciało mu się spać.
Wpatrywał się w gwiazdy i pragnął przypomnieć twarz Lily.
Był z nią od kilku lat... Jak mógłby teraz ją zdradzić?
Jeszcze z mężczyzną.
Nie pił ani nie jadł nic.
Pragnął aby to piekło się skończyło.
Nad ranem kiedy mężczyzna wszedł do pomieszczenia dzieciak spał, nalał mu świeżej wody i zmienił pożywienie po czym udał się do siebie, jednak nie zamykał drzwi na klucz tym razem.
Chłopak z ranka wstaje i patrzy od razu w okno.
To ono zaczyna być jego zegarem.
Chowa twarz w rękach kiedy przypomina sobie co się dziś stanie.
Nie pije nic ani nie je.
Ma nadzieję że schudnie i przestanie się podobać mężczyźnie.
Nagle ktoś szybko wbiegł do pomieszczenia i skulił się w koncie, nic nie mówił.
Można było zobaczyć, że tą osobą jest młody chłopak, przestraszony i trzęsący się, prawdopodobnie z przerażenia.
Powoli odsuwa ręce z twarzy.
Chłopak nie jest wiele starszy od niego.
Ciekawie na niego patrzy.
Boi się jednak podejść.
Dopiero po kilkunastu minutach siada przed nim.
- Coś..Coś się stało?
Pyta nieśmiało chłopca.
Nie rozmawiał od dawna z nikim poza panem.
Chłopak jednak nie odpowiedział na jego pytanie, mamrotał coś pod nosem.
- On, jest zły… ukaże mnie… to moja wina…
Powtarzał ciągle te same słowa nie zwracając uwagi na chłopaka.
Był trochę zszokowany.
Wyglądało na to że tamten szanuje pana.
- Przepraszam...
Dotyka niepewnie jego ramienia.
- Mogę ci jakoś pomóc?
Cofnął się przestraszony i spojrzał na chłopaka, nie wiedząc, że ktoś tu jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz