czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 22

29 sierpnia 2009

- Nie płacz…
Kahan powoli zaczął się ruszać.
Słyszał, co robi Kahan, lecz miał zaciśnięte mocno oczy.
Przytulał się do swojego pana i płakał.
Tyle razy przez tego człowieka cierpiał, a jednak powoli uspokajał się w jego ramionach.
To było dziwne uczucie, słyszał głośno bijące serce.
Swoje czy Pana?
Kahan przyspieszył cicho pojękując.
Mężczyzna głaskał go po boku dłonią, ale nic nie mówił rozkoszował się chwilą.
Powoli uspokajał się, czuł się przez te krótkie chwile bezpieczny.
Jego uścisk malał, a jedna cały czas zwierzątko się tuliło.
Pocałował go w czubek głowy.
- Już dobrze…
Druga dłoń Pana błądziła po plecach Kahana, który nie marnował czasu.
- Tak panie
Wyszeptał w miarę spokojnie.
Język lekko bolał od gryzienia, wszystko go teraz bolało, ale nie chciał odchodzić od pana.
Uśmiechał się w myśli na tą ironię losu.
Po jakiś 2 minutach Kahan doszedł z głośniejszym jękiem.
Wstał i znowu usiadł, ale tym razem przodem do niego.
- Pocałuj go…
Wyszeptał dzieciakowi mężczyzna do ucha.
Kahan patrzył na niego zamglonymi z podniecenia oczami.
Zwierzątko czuło się bardzo dobrze w ramionach pana, pomyślał jednak, że rozkaz jest zbyt słodki by się sprzeciwić.
Uśmiechnął się kącikami ust i pocałował leniwie Kahana.
Lekko spierzchnięte usta chłopaka uchyliły się tak, że zwierzątko bez przeszkód mogło wsunąć się w nie.
Wie,że jest obserwowany przez pana, przez sekundy zastanawia się jak smakują usta pana.
- Usiądź między nami plecami do mnie…
Kahan też leniwie odwzajemniał pocałunki, przez chwilę przestał się ruszać.
Zwierzątko nie przerywając słodkiego aktu zmienia swoją pozycję na taką jak chce pan.
Myśli o tym, co będzie.
Dłonią złączył ich członki i zaczął poruszać na nich dłonią, Kahan też się zaczął ruszać, ale tak, że ich usta wciąż były połączone w pocałunku.
Pocałunek robi się coraz bardziej namiętny, zwierzątku to się podobało do tego stopnia, że objął Kahana.
Dłoń podniecała go i osiągnięcie z Kahanem orgazmu w taki sposób wydawało mu się idealne.
Podziękował panu w myślach i delikatnie poruszył biodrami, aby jeszcze bardziej być blisko chłopaka.
Uśmiechnął się lekko widząc jego zachowanie, stwierdził, że skoro jest dzień dobroci dla zwierząt nie przerwie im tego.
Kahan też przyspieszył, czując, że zaraz znowu dojdzie.
- Ja … Zaraz… Panie…
Cienka nić śliny łącząca usta Kahana i zwierzaczka na chwilę pękła.
Zwierzątko pierwszy raz od wielu dni odczuwało czystą przyjemność i czekało tylko na to co powie pan.
Gładził Kahana po plecach tak aby pan nie widział zbytnio.
Był już niedaleki finiszu.
Przyspieszył ruchy na ich członkach, ale też zwalniał drażniąc ich tym samym.
- Kahan nie ociągaj się…
Kahan posłusznie przyspieszył, chciał dojść, ale wiedział, że nie dozna spokoju, do póki Pan nie zostanie zaspokojony.
Zwierzątko delikatnie plami rękę pana z westchnieniem dochodząc całując Kahana znowu.
Kahan też doszedł zaciskając się na męskości Pana, poruszał się tak, aż nie usłyszał westchnienia i czegoś w sobie,kiedy to poczuł opadł na dzieciaka zmęczony.
Zwierzątko czule pocałował Kahana.
W końcu tamten musiał być zmęczony.
Zwierzaczek pierwszy raz czuł się tak cudownie, lekko.
Taki pozbawiony problemów.
- Możecie zejść ze mnie…
Pytanie, a może prośba trudno było stwierdzić, Kahan się szybko podniósł i tak szybko położył się na trawie obok nich.
Było widać,że się zmęczył.
- Kahan, nie śpij…
-Przepraszam Panie…
Jednak zamknął oczy, a po chwili już spał.
- Kahan! Eh…Możesz się ubrać, bo się przeziębisz… Ale zanim co…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz