środa, 25 lipca 2012

Rozdział 46


Straciłem ochotę, on sobie ze mnie żartował.
Odepchnąłem go od siebie i uciekłem do łazienki.
Miałem ochotę płakać, otwarłem się na niego a on sobie ze mnie robił jaja.
Nie wiedział o co mu chodziło i się wkurzył, poszedł za nim zły na niego.
Złapał go mocno za ręce.
- tak sie nie będziemy bawić, ja tu jestem miły, rozpieszczam cie, a ty tak nagle przerywasz i myślisz że to jest w porządku?!
- A ja sobie z ciebie żarty stroje? To ty nazwałeś mnie pomidorem, kiedy ja otworzyłem się na ciebie.
Zapytałem z wściekłością.
Puścił go i zaczął się śmiać.
   - Bo masz pomidora na twarzy... Rumienisz się jak nigdy wcześniej, wiec cie tak nazwałem i wcale sobie z ciebie żartów nie stroje.
- Spoko, od teraz będę starał się nie odzywać ani nie rumienić, bo się śmiejesz z tego.
Założyłem ręce na piersi.
- Eh... Justin... Zrozum, że to było w pozytywnym znaczeniu, czemu miał bym się z ciebie naśmiewać, skoro wcześniej mówiłem, ze jesteś słodki i masz piękne ciałko?
- Mi było tak przyjemnie, a ty tak powiedziałeś, zrobiło mi się przykro. A nawet jakby nie zrobiło to co miałbym się cieszyć, że podczas seksu mówisz mi że jestem czerwony jak pomidor?
- Nie pomidor, a pomidorek… Jeśli było ci przyjemnie, czemu to w taki sposób zakończyłeś? Za dużo rzeczy bierzesz do siebie, ja cie tu ładnie nazywam, a nie mogłem powiedzieć jak burak, wcale nie lepiej… A ty się o pomidorka czepiasz… Jak z dzieckiem lub jak dziewczyna w ciąży…
Spojrzał na niego z każdej strony 2 odpada… Nie jesteś dziewczyną… Więc się tak nie zachowuj, jeśli cię to uraziło przepraszam… możemy dokończyć?
- Jeśli masz jeszcze ochotę, to dokończmy.
Powiedziałem, zarumieniony, że tak wybuchnąłem gniewem, choć nie miałem racji.
Nie chciałem jednak się do tego przyznać.
Choć atmosfera i tak się rozwiała, a ja żałowałem, że zachowałem się tak otwarcie w stosunku do niego.
Obrócił go tyłem do siebie oparł o podłogę i wszedł w niego liżąc i lekko podgryzając go w ucho.
Stęknąłem, kiedy wszedł we mnie znów, czułem się przyjemnie wypełniony nim.
Znów byłem gotów do dalszej zabawy i nie miałem ochoty na kolejne kłótnie.
Podparłem się dłońmi o podłogę i uniosłem wyżej pośladki, dla wygody.
- Dobrze… Znowu jesteś tak cholernie ciasny, nawet lepiej że miałeś tą przerwę…
Zauważył.
- Jak tak często będziesz mnie brać, to ciasny na długo nie zostanę.
Odwróciłem głowę w tył patrząc na Deiva.
- Nie martw się, będziesz tyle ile trzeba być inaczej wszystko by z ciebie wylatywało…
- Pocieszać nie umiesz
Stwierdziłem, choć wiedziałem, że mówi prawdę. Spojrzałem znów przed siebie.
Przyspieszył, jednak teraz bardziej myślał o swojej przyjemności niż o jego.
Nie byłem zbyt cicho, ale nie potrafiłem tłumić tego w sobie.
Gdyby nie to, że wspierałem się dłońmi dotykałbym się teraz.
Nawet nie zauważyli, ze mieli publikę, Deive robił swoje, chciał dojść jak najszybciej, nie dość że ruchy były szybkie to jeszcze mocne pchnięcia się coraz częściej trafiały.
Przy jego mocniejszych ruchach przesuwałem się wręcz po kafelkach.
Nie mogłem powstrzymać się od głośniejszych jęków zwłaszcza gdy penetrował mnie w ten sposób.
W pewnym momencie 2 razy mocno w niego wszedł za 3 doszedł, z głośnym westchnięciem.
Prawie krzyknąłem gdy niemal w tym samym momencie miałem orgazm. Na ziemię skapnęło moje nasienie a ja uklęknąłem na podłodze, nie mając siły już do pozycji na czworaka.
I w tym momencie obaj usłyszeli klaskanie, Deive zaskoczony spojrzał do tyłu gdzie ujrzał Serina.
- Coś się stało?
Zapytał automatycznie.
- Przyszedłem zobaczyć jak się ma mój nowy nabytek, ale widzę, ze dobrze sobie poczyna… I pamiętaj dbaj o szczegóły…
Dodał lekko się uśmiechając, Deive na początku nie wiedział o co chodzi, ale po chwili się domyślił Justin wyliż podłogę, tak aby nic na niej nie zostało…
Powiedział wstając i się ubierając, jednak Serin go zatrzymał.
- Nie powiedziałem, ze już koniec.
Deive zaczął się denerwować, nie lubił takich sytuacji, przecież nic nie zrobił, słuchał się i uczył, czego on chciał od niego.
- Spokojnie… Stań przodem do ściany, szybko to zrobimy i będzie po wszystkim…
Deive głośno przełknął ślinę, bał się, ale starał się tego nie okazywać, stanął więc pod ścianą.
- Dobrze… Nie ruszaj się…
Widząc jednak, ze chłopak przestał zlizywać spojrzał na niego.
- Jeszcze nie skończyłeś, więc nie waż się przerwać dopóki nie skończysz…
Byłem skrępowany tą sytuacją.
Dziwnie się czułem nagi, a dochodziło to, że Serin nas obserwował od nie wiadomo jak dawna.
Grzecznie zlizywałem swoje nasienie z podłogi, ale podniesienie głowy na tą sytuację było naturalne.
Ciekaw byłem czy Deive często był na dole i nie mogłem przepuścić okazji, żeby tego nie zobaczyć więc specjalnie wolno zajmowałem się podłogą.
Uśmiechnął się widząc tempo Justina, ale Deivowi wcale nie było do śmiechu.
- Jak… Masz to zrób to w końcu…
- Eh, zero cierpliwości… Wiesz co się stało?
- Nie, nie wiem za co miał bym zostać ukarany…
- Hmm… może za uciekanie z zajęć? A może za pozwolenie na dotykanie Justina przez kogoś innego?
„Kurwa jak on się dowiedział…” pomyślał, ale nie odpowiedział.
- To co? Jak było?
- Jeśli wiesz, że tak było to wiesz też jak było…
- Eh… Zero pokory, dawno chyba nie byłeś u mnie na zajęciach… A myślałem, że się ostatnim razem już nauczyłeś…
- … Tak wyszło… Przepraszam…
Wyszeptał.
- już lepiej, po kolacji przyjdź do mnie, a teraz możecie zająć się dalej sobą…
Wyszedł mając gdzieś czy Justin zlizał podłogę czy nie, wystarczyła sekunda po wyjściu mężczyzny, żeby chłopak zsunął się po ścianie.
Przysunąłem się do niego i go objąłem.
Byłem trochę zdziwiony skąd Serin dowiedział się o tym seksie, to było najdalej 4 godziny temu! Son mu powiedział?
To było chyba jedyne wyjście.
Z drugiej strony choć raz to nie mi się dostanie.
Jednak szkoda było mi Deiva bo wyglądał na przybitego.
- Wiesz to nie moja sprawa, ale chyba nie powinieneś zwiewać z zajęć.
- Nie zwiałem… Zostały przełożone…
Powiedział wściekły, odsuwając go od siebie.
- idź się umyć…
Sam wstał i poszedł się ubrać.
Zamknąłem drzwi i spokojnie włączyłem wodę, ustawiłem na średnio ciepłą.
Ale jak to zajęcia miał przełożone, dlaczego by Serin powiedział, że Deive nie był?
Nie trzymało się to wszystko kupy, zresztą przeczuwałem, że Deive po powrocie od Serina będzie jeszcze w gorszej formie i humorze.
Wykąpałem się szybko, myjąc jednak dokładnie wnętrze.
Wymyłem zęby i wysuszyłem ręcznikiem włosy, sięgały one długością niemal cechującą dziewczyńskie fryzury.
Wszedłem jakby nigdy nic do pokoju po ubrania.
Deive siedział na balkonie i patrzył tempo w horyzont.
Ubrałem się, ale jednak wyszedłem do niego. Nie odważyłem się go teraz objąć. Oparłem się o barierkę i w ciszy patrzyłem na niego.
- Pewnie nie chcesz rozmawiać?
Odpowiedziała mu cisza.
Po pewnym czasie wstał.
- Idź na kolację…
Sam wyszedł, ale nie poszedł na nią, poszedł prosto do Serina.
Nie mogłem mu pomóc w żaden sposób.
Zamknąłem pokój i wszedłem do jadalni.
Usiadłem na swoim miejscu i zabrałem się za jedzenie pogrążony w myślach.
Damian ze swoim opiekunem też siedzieli, Son się trochę zdziwił, ze Justin jest sam, ale o nic nie pytał.
Nie mogłem usiedzieć w miejscu, zjadłem ledwo kawałek tosta.
Musiałem coś zrobić i wpadłem na pomysł.
Wyszedłem jakby nigdy nic z jadalni i przeszedłem do korytarza lekcyjnego.
Otworzyłem okno i wszedłem na parapet.
Na elewacji od jednego parapetu do drugiego była cienka ozdobna krawędź, a u samej góry dach.
Podciągnąłem się na wyższe piętro potem wgramoliłem się na dach.
Przeszedłem brzegiem kawałek, starając się obliczyć w którym momencie będzie gabinet.
Balansując na rynnie i korzystając z nóg i rąk zsunąłem się do odpowiedniego okna.
Stanąłem oparty o ścianę i trzymając się na tej ozdobnej listwie i słuchałem o czym rozmawiają.
Już prawie miałem widok na wszystko, gdy na mojej ręce niespodziewanie usiadł jakiś ptak.
Zajęty przysłuchiwaniem się, przestraszyłem się i nagle puściłem się.
Zleciałem z hukiem i piskiem na piękne bujne hortensje.
Serin otworzył uchylone okno i się rozejrzał widząc go tam lekko się zdziwił, ale po chwili usłyszał co chłopak wyprawiał i widać było, ze się wkurzył.
- Zapraszam cię do gabinetu i to szybko.


~~**~~**~~

Przepraszamy za błędy :)

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 45

Szczerze, mam dużo na głowie, Igi nie ma... Ale zawsze od notek byłem ja... Nie mam czasu, nawet na wakacjach dla siebie -.- co jest wkurzające, dla tego nic mi się nie chce, ale notkę, krótka bo krótką wam dam, przez to, że jest krótka, możecie liczyć na next nocie w przyszłym tygodniu :P

p.s tylko nie pisać o błędach bo nie będzie żadnej notki do końca sierpnia!!! xD

~~**~~**

- Deive... Dlaczego kiedy dowiedzieliście się kto był moim poprzednim właścicielem ucichliście?
Zastanowił się przez chwilę.
- Nie wiem jak on, ale mi to wystarczyło i nie widziałem potrzeby, żeby pytać o więcej…
- Aha. Obawiam się, że nikt mnie nie będzie chciał z takim znamieniem
Powiedziałem, wymsknęło mi się. To było to o czym myślałem odkąd oni wyszli.
- Nie… Widziałem gorsze rany i ozdoby… Nie liczy się to co masz na tyłku, a sam tyłek i buźka… Więc się nie martw…
- To znaczy, że jak to będzie wyglądało? Bo kiedyś opuszczę na pewno to miejsce.
Usiadłem po turecku na łóżku.
- Zależy kogo dostaniesz… To wszystko zależy od właściciela… Jedni chcą się bawić inni tylko rżnąć…
- No ale na jakiej zasadzie taki potencjalny właściciel może się o mnie dowiedzieć?
Zapytałem.
- Przez Serina… I nie wiem jak, nigdy jeszcze nie zostałem sprzedany… I myślę, że szybko nie zostanę… A co? Śpieszno ci?
- Pewnie, że nie. Chcę po prostu wiedzieć jak to wygląda. A zresztą... Teraz najważniejsze, że z wszystkiego się pouczyłem i Son się nie będzie miał o co czepiać.
Westchnąłem.
- Son cię uczy języka?
Zapytał zaskoczony.
- Twój pierwszy pan z tego co wiem ma zawsze dwa zwierzaki… Jednego stałego i 2 na zmianę… Serin leci na większą skalę.
Stwierdził spokojnie.
- No tak, też się zdziwiłem ale on. Chwilowo nie mam na co narzekać poza tym, że próbuje mnie wystraszyć i robi z sali lekcyjnej grobowiec.
Stwierdziłem spoglądając dla pewności na język. Tak, wszystko idealnie umiałem.
Zaśmiał się słysząc to stwierdzenie.
- On już taki jest… Ale co do języka zna się na nim, więc ucz się pilnie.
-Jeżeli będzie fair, to myślę, że szybko załapie. Późno już?
Spytałem. Nie chciałem za wcześnie mówić o tym jak mi pójdzie język.
Spojrzał na zegarek.
- mamy jeszcze 30 min do kolacji… Co robiłeś przed przyjazdem na wyspę?
- Uczyłem się i ćwiczyłem gimnastykę artystyczną
Powiedziałem szczerze. Nie było sensu kłamać.
- Nic dziwnego, że masz tak elastyczne ciałko…
Stwierdził uśmiechając się do niego.
- Dziękuje za komplement, ale nie było chyba sytuacji żebyś to mógł stwierdzić.
Wiedziałem, że spadłem z formy wiele ale nadal potrafiłem kilka nadprogramowych rzeczy.
- Jak nie, jak tak? Sam sex wystarczy, żeby mi powiedzieć, ze musiałeś uprawiać jakiś sport, który rzeźbi sylwetkę.
- Te wszystkie godziny morderczych treningów są warte usłyszenia tego
Powiedziałem uśmiechając się szeroko.
- No widzisz… Nie było tak źle dzisiaj, co?
- Myślałem, że będzie gorzej. Nadal nie przepadam za Sonem, ale zachował się w porządku.  Mogę... Nawet powiedzieć.
Że było bardzo dobrze, przynajmniej z mojej strony.
- To dobrze, nie musi cię wiecznie to boleć… Jak będziesz posłuszny, może być tak już zawsze…
- Jeśli to nie będzie wymagało czegoś czego zrobić nie chcę, to będę ci posłuszny. I... Mogę się przytulić? Proszę
Powiedziałem, naprawdę potrzebowałem tego.
Zdziwiło go to pytanie i to bardzo, ale nie powiedział nie.
- Możesz…
Usiadł, żeby było mu wygodniej.
Przyszedłem do niego i przytuliłem się.
Potrzebowałem takiej odrobiny ciepła, a Deive mi ją dawał.
Mimo, że nie zawsze między nami było dobrze to nadal mu ufałem.
Aż mi cieplej na sercu się zrobiło.
Siedział tak z nim, nie miał mu tego za złe, ale też sam nie przyznawał się, że mu się to podobało.
Miałem ochotę go pocałować, ale czułem, że to zbyt dużo i zbyt wcześnie. Przywiązałem się do niego.
- Deive a ten mecz jest pojutrze?
- Nie za tydzień dopiero… A co boisz się?
- Nie, nie umiem grać w tą grę ale dam sobie radę, przebiegnę ci między nogami a ty nawet nie zauważysz.
Wzruszyłem ramionami.
Zaśmiał się.
- ok, będę czekać na twoją akrobację... Ok, chodź zjeść coś bo zgłodniałem...
- Pewnie.
Wstałem pierwszy z łóżka, żeby swobodnie mógł zrobić to samo. Ubrałem się do końca i wyszliśmy.
Poszli razem do jadalni gdzie siedzieli prawie wszyscy oprócz 2 chłopaków, co mieli pokój łączący się z ich balkonem.
Damian jadł zadowolony deser, pierwszy od tak długiego czasu.
Kolejny raz zastanowiłem się czy ci chłopacy z pokoju obok są wampirami czy jak? Usiadłem koło Damiana i nałożyłem sobie jedzenie.
- Wyspałeś się?
- Tak… Ale pyszne to ciasto…
Son się zaśmiał słysząc zadowolenie Damiana, ale nic nie powiedział.
Uznałem, że smakuje mu tak bo dawno nie jadł deseru.
- Ale może trochę wolniej jedz, bo zaraz się zadławisz.
Uśmiechnąłem się przyjaźnie.
- Ok…
Jadł wolniej, nawet dostał 2 porcję od Sona, który nie przepadał za tego typu słodkościami.
Damian wyglądał jak w siódmym niebie.
Spoglądałem po innych ukradkiem i nie nachalnie.
Kojarzyłem większość, szczególnie tych z którymi miałem biologię albo widywałem na korytarzu koło klas.
Tamci też siedząc niedaleko uśmiechali się do niego.
Ogólnie wszystko mijało spokojnie, gdzie niegdzie było słychać ciche szepty.
Nudziło mi się podczas posiłku, potem był jeszcze czas zanim trzeba było spać, więc zastanawiałem się, co mogę ciekawego porobić.
Kiedy wrócili do siebie chłopak położył się na łóżku i leżał odpoczywając po kolacji.
Usiadłem na podłodze powoli wykonując proste ćwiczenia rozciągające i rozgrzewające. Wiedziałem że zmęczony usnę szybko.
- Nie przeszkadza ci to, ze jesteś świeżo po jedzeniu?
Zapytał się kiedy ten robił ćwiczenia.
Obrócił się i go obserwował.
- Justin… Rozbierz się do bielizny…
Spojrzałem zdziwiony, ale wstałem i rozebrałem się tak jak on chciał.
Pożytek też dla mnie, bo wygodniej jest kiedy nic nie krępuje ruchów.
Powoli wykonałem szpagat.
- W sumie masz racje, ciepło jest.
Zaśmiał się, teraz mógł podziwiać jego wygimnastykowane ciałko.
- Piękne je masz…
- Lubię komplementy z twoich ust
Uśmiechnąłem się i usiadłem, wygiąłem jedną z nóg, tak by dotknęła głowy.
- A ja oglądać twoje ciało… Jest piękne… Eh… Znowu mam ochotę na sex z tobą…
Zauważył bo właśnie zaczął się podniecać.
- Za buziaka
Stwierdziłem, znów wyrwało mi się, nie chciałem tego powiedzieć...
Ale nie miałem nic przeciwko stosunkowi z Deivem, jeżeli to było na tych normalnych zasadach a nie w ramach lekcji.
- Ok dostaniesz nawet 2...
Zaśmiał się i poklepał łóżko swoje.
- Chodź tu do mnie…

Zaśm
Wdrapałem się na jego łóżko i sięgnąłem jego ust po obiecany pocałunek. Byliśmy sami i było tak... Inaczej.
Przewrócił go na dół i pocałował, delikatnie i namiętnie, a dłonią sięgnął do jego bielizny, masując go delikatnie po niej.
Zamruczałem i nogami objąłem go w pasie. Na bieliźnie pojawiła się wilgotna plama, pierwszy raz byłem dotykany tak delikatnie i uczuciowo.
Nie spieszyło mu się mieli dobre 3h na głośny spokojny sex.
- Piękny… I już taki mokry…
Wsunął dłoń pod jego bieliznę.
- To twoja zasługa.
Wyprężyłem się w stronę jego dłoni, ćwiczenia przyniosły zaskakujący obrót sprawy.
Zaśmiał się cicho.
- jesteś rozkoszny…
Mając chwilę wyjął żel i małą kuleczkę, na żelował ją i wsadził w niego, a dłońmi miętosił delikatnie jego jąderka.
- Och tak...
Wymruczałem, potarłem swoimi ustami jego ucho i polizałem je.
- Tak…
Włączył kuleczkę, która zaczęła w nim wibrować.
Przygryzłem delikatnie płatek jego ucha, niekontrolowanie sam lekko poruszałem się.
Drażnił go na członku dłonią, a później ustami.
Wzdychałem z rozkoszy dłońmi błądziłem po jego plecach.
Kiedy wyjął kulkę na żelował swoje palce i powoli w niego wsunął, rozciągając go dokładnie i szukając męskiego punktu G.
Jęknąłem głośno zaskoczony i zadrżałem, to było tak gwałtowne i trwało ułamek sekundy. Nie miałem pojęcia co on robi.
Drażnił go tam co jakiś czas, nie za dużo, żeby za szybko nie doszedł.
Odpływałem w jego ramionach a jednocześnie chciałem jeszcze i jeszcze.
- Wejdź we mnie…
- A ja chciałem się z tobą jeszcze podrażnić…
Zażartował wyjmując palce i powoli wchodząc w niego, był już dostatecznie nawilżony.
- Cieplutki jesteś…
Wyszeptał mu do ucha.
Zadrżałem od jego podniecających słów, powiedział to takim głosem i jeszcze do ucha, że nie mogłem słodko nie jęczeć gdy zagłębiał się we mnie.
- Moja dziurka już na ciebie czeka.
Nie wierzył, że to Justin wypowiada te słowa, tu taki chętny, na lekcjach taki oporny, no ale cóż ma przynajmniej zabawę.
Zaczął się w nim poruszać, szybko, ale nie tak, żeby go zranić.
Nie myślałem racjonalnie, najważniejsza była ta przyjemność i poczucie bezpieczeństwa i miłości.
 Potem wiedziałem, że złudne, bo ani bezpieczeństwa, ani miłości Deive by mi nie dał nigdy, ale w tamtej chwili potrzebowałem tego doświadczenia i je otrzymałem.
I gdy wspominałem swoje jęki to na samo wspomnienie się rumieniłem.
- Pomidorek…
Zażartował sobie z niego, w końcu był cały czerwony jak tak pojękiwał.


wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 44


Małe co nie co na dzisiejszy upał :)
Zapraszam do czytania i komentowania :)

**~~**~~**


- Damian, zajmij się Justinem…
- Tak, Panie…
Odwrócił się, a jak podszedł do chłopaka, rozpiął mu spodnie i zaczął ustami pieścić jego męskość.
Nie chciałem, aby on to robił.
Wiedziałem, że pewnie jest w tym genialny, ale ja dążyłem do przyjaźni między nami.
Jak mogłem z nim rozmawiać na różne tematy, jeśli miałbym przed oczami, to jak robi mi dobrze.
Nie powiem, że nie sprawiało mi to przyjemności.
Było bardzo przyjemne i prawie rozpływałem się, ale przeszkadzali mi chłopcy naprzeciw mnie.
- Justin to dopiero początek, odwołali nam trening, ale dzisiaj zabawimy się inaczej, doszliśmy do wniosku, że fajnie było by was pooglądać, jak się palowaliście więc zaproponowałem Deivowi, żebyście się razem zabawili.
- Skąd ja wiedziałem, że to twój pomysł....
Powiedziałem wzdychając gdy Damian zmienił technikę.
 Nie chciałem nic robić na oczach Sona, ani żeby widział mojego ciała.
Jednak nie miał wyboru, Damian zdjął mu spodnie i nie tylko lizał go po członku i jądrach, ale różnie po wejściu.
Gdybym nie był pewny, że drzwi są zamknięte to zwiałbym.
Wzrok Deiva jakoś mnie wiele nie ruszał, ale Son to co innego.
Przymknąłem oczy i zgryzłem usta aby być cicho.
Jednak jego opiekun nie dał mu tej szansy, usiadł za nim i włożył swojego członka w jego usta, a Son dalej im się przyglądał.
Damian modlił się w myślach, żeby w niego nie wchodzili, bo wiedział, że umrze z bólu, jeśli dojdzie do penetracji.
Muskałem językiem jego żołądź i powoli zajmowałem się nim dalej. Kiedy musiałem skupić się na czymś nie przeszkadzała mi ta sytuacja aż tak, szczególnie, że sam odczuwałem przyjemność.
Son w końcu wykonał jakiś ruch, wstał i podszedł do Damiana, kucnął za nim i wsunął dłoń do jego spodni.
Damian, aż podskoczył z przerażenia.
- Panie… Ja…
Powiedział, a głos zaczął mu się łamać, bał się, tak strasznie się bał, aż łzy mu zaczeły lecieć po policzkach.
- Cii…
Wyszeptał mu do ucha, zakrywając dłonią oczy.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię…. Trochę przyjemności ci nie zaszkodzi…
Chociaż Son, był 100 razy gorszy w takich zabawach od Deiva, znał granice i wiedział kiedy może, a kiedy już nie, co nie oznaczało, że wcale nie mógł się z nim zabawić czy go nawet popieścić.
Damian się uspokoił, ufał mu jeśli on tak mówił, podziękował mu ładnie i zabrał się do swojej wcześniejszej czynności.
Słyszałem ich rozmowę, odetchnąłbym z ulgą, gdyby nie to że usta miałem zajęte.
Cieszyłem się, że Damianowi na razie nic nie będzie.
Moje usta zajęły się Deivem bardziej, to głupie że byłem z siebie dumny że się nie krztusiłem?
Son pieścił Damiana delikatnie i spokojnie prawą dłonią, lewą wkradł się pod koszulkę i zaczął drażnić jego sutki.
Deive się lekko uśmiechnął do niego, jak by chciał powiedzieć, że dobrze mu idzie.
Czułem się trochę jak intruz. Oni wydawali się zaznajomieni doskonale ze sobą i swoimi ciałami. Brałem Deiva do ust chętniej.
Kiedy Damian skończył Son zajął jego miejsce, lekko się uśmiechnął do Justina.
Tak, chłopak się nie mylił, to nie Damian w niego wejdzie, a Son.
Nie zdejmując ubrań naślinił swój palec i powoli zaczął nim w niego wchodzić.
Sprawdzając na jakim poziomie jest obecnie.
W pierwszej chwili spiąłem się, ale nie chciałem żeby to było nieprzyjemne.
Rozluźniłem się, jednak wciąż miałem przed oczami Sona.
Nie chciałem, żeby on mnie brał.
Nie lubiłem go i to się nie zmieniło.
Ale i tak wyboru nie miałem.
Deive podał mu żel, użył go kiedy wkładał w niego 2 palce.
Nic nie mówił, rozciągał go, kiedy stwierdził, że tak będzie wystarczająco wyjął swojego członka, był o jakieś 3-5 cm dłuższy niż jego opiekuna i 2 cm grubszy.
Wszedł powoli w niego, jednak nie pochylał się, trzymał go za bioderka i klęczał.
Damian przyglądał się temu.
Czułem opór jaki stawia moje wnętrze.
 Czułem jego wymiary, nawet nie widząc go.
Jednak byłem wdzięczny, że robi to dość stopniowo.
 Jęknąłem głucho.
Wchodził spokojnie, nie miał powodu na razie, żeby robić to inaczej.
Jednak kiedy wszedł już narzucił szybsze tempo nie czekając na niego, jak to zrobił ostatnio Deive.
Początkowo to było niekomfortowe, ale po chwili poczułem autentyczną przyjemność z bycia rżniętym.
Nie zwracałem uwagę na to przez kogo.
Poruszałem miarowo głową obciągając Deivowi, nieświadomie mruczałem.
Son spojrzał na jego pośladek i trochę się zdziwił widząc ślad po oznakowaniu.
- ładne oznakowanie… Miałeś innego Pana wcześniej?
Zapytał się, a Deive dał mu możliwość odpowiedzi.
Damian poznał ten wzorek, wiedział kto był jego wcześniejszym Panem… on miał identyczne…
- A wyglądam na takiego który sam sobie by to zrobił? Zadajesz głupie pytania.
Lekko się rozzłościłem, bo przypomniał mi o czymś, o czym prawie zapomniałem.
Wiedziałem, że jestem oznaczony jak jałówka na pastwisku i przypominanie tego, wzbudzało we mnie tylko smutek.
Przyszło mi nawet na myśl, że nikt nie będzie chciał oznakowanego.
- Fajne…
Stwierdził i dalej go brał od tyłu.
- Nie martw się, pytam bo Damian ma identyczne…
Na te słowa chłopak się lekko zarumienił.
Jęknąłem mimo woli.
- Logika mówi, że to tego samego pochodzenia. Nie domyślasz się skąd?
Nie widziałem Damiana ale zaciekawiło mnie to. Bo Damian mówił, że od dawna jest tutaj.
- Mogę się domyślać, ale to są tylko domysły… Czyżby twoim wcześniejszym panem był brat Serina?
Zapytał, ale nie Son, a Deive.
- Tak, niestety. A to ma jakieś dla was znaczenie?
Nie widziałem ani jednego ani drugiego bo włosy wpadły mi do oczu, ale nie przeszkadzało mi to, nie patrzyli choć na moje rumieńce.
Nie odezwali się, teraz Son zajął miejsce 2 opiekuna, a Deive wszedł w niego.
Zaniepokoiło mnie ich milczenie, ale to musiało spaść na drugi plan. Jęknąłem znów, gdy Deive wszedł we mnie. Nie wiedziałem, czy nie dojdę podczas gdy będzie mnie brał, a nie chciałem słyszeć znów docinek Sona.
Son nie miał gumki, więc dopiero po tym jak włożył mu go do ust, poczuł siebie.
Nie próbowałem go nawet brać całego do ust, bo podejrzewałem jak to się skończy.
Przez sekundę pomyślałem czy Damiana nie krępuje patrzenie na to wszystko.
W takiej pozycji czułem się niemal jak dziwka i pewnie tak wyglądałem.
Jednak... To że brał mnie Deive było jakoś przyjemniejsze.
Damian siedział czerwony jak burak, kiedy Son doszedł posadził Damiana na swoim miejscu, miał mniej więcej takiego jak Justin.
- Doprowadź go też…
Oznajmił spokojnie, Damian na początku dziwnie się czuł, ale po chwili się rozluźnił i dał się ponieść emocją.
Robiłem mu dobrze, jednocześnie palcami delikatnie pieszcząc jego uda i jądra.
Było mi coraz przyjemniej i lepiej. Przymknąłem oczy i jęknąłem, szczytowałem brudząc siebie.
Na chwile aż zastygłem z męskością Damiana w ustach.
Uśmiechnęli się obaj, jednak nic nie powiedzieli, kiedy Damian mógł szczytować spojrzał na Sona.
- Panie… proszę… Mogę dojść?
- tak…
Doszedł w usta Justina.
Jęknął przy tym głośniej, jedyna osoba jaka jeszcze nie doszła, była wciąż aktywna w nim.
Przełknąłem jego nasienie, miało odrobinę inny posmak...
Zakląłem w myślach. Skąd takie myśli? Nie ma co smakować.
Usta mnie bolały, były zaczerwienione i spierzchły od obciągania.
Byłem odrobinę zmęczony, ale grzecznie nadstawiłem się i leciutko zacisnąłem.
Nie trwało to długo doszedł w nim i wychodząc zapiął spodnie.
- Dobrze się spisałeś…
Powiedzieli obaj, zeszli z łóżka i wyszli zostawiając ich samych.
Położyłem się wygodniej na łóżku i zamknąłem oczy.
Chwile trwało zanim zacząłem oddychać spokojnie.
Oblizałem suche usta i powiedziałem do Damiana:
- Nie wiedziałem, że też byłeś u Niego.
- Nom…
Powiedział zawstydzony, leżąc koło niego.
- kiedyś, na początku… Ale oddał mnie Serinowi w prezencie…
Powiedział, ale był zadowolony, jak by dziękował że tu trafił.
- A jak długo u niego byłeś?
Przewróciłem się na bok i podparłem głowę na ręce.
Byłem ciekaw... Choć teraz przyznawałem, że gdybym był tu wcześniej na początku to Deive by musiał nad wyraz często mnie wiele karać.
- Niecały rok…
Powiedział spokojnie, leżąc na boku wtulony w jego poduszkę, oczy mu się same zamykały, aż w pewnym momencie sam zasnął.
Byłem także zmęczony, ale miałem świadomość, że jutro mam lekcje i nie mogę nic zawalić.
Poszedłem się wykąpać, potem wróciłem do pokoju.
Znalazłem zeszyt i leżąc koło niego uczyłem się.
Po dobrych 2 godzinach obaj chłopcy wrócili, Son zabrał śpiącego Damiana zadowolony, kiedy wyszli Deive podszedł do niego.
- Dobrze się spisałeś… Dla tego też dam ci dzisiaj wolne… pomóc ci w nauce?
- Nie, nie trzeba już umiem wszystko na pamięć.
Powiedziałem i usiadłem.
- Deive... Dlaczego kiedy dowiedzieliście się kto był moim poprzednim właścicielem ucichliście?
Zastanowił się przez chwilę.