poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 45

Szczerze, mam dużo na głowie, Igi nie ma... Ale zawsze od notek byłem ja... Nie mam czasu, nawet na wakacjach dla siebie -.- co jest wkurzające, dla tego nic mi się nie chce, ale notkę, krótka bo krótką wam dam, przez to, że jest krótka, możecie liczyć na next nocie w przyszłym tygodniu :P

p.s tylko nie pisać o błędach bo nie będzie żadnej notki do końca sierpnia!!! xD

~~**~~**

- Deive... Dlaczego kiedy dowiedzieliście się kto był moim poprzednim właścicielem ucichliście?
Zastanowił się przez chwilę.
- Nie wiem jak on, ale mi to wystarczyło i nie widziałem potrzeby, żeby pytać o więcej…
- Aha. Obawiam się, że nikt mnie nie będzie chciał z takim znamieniem
Powiedziałem, wymsknęło mi się. To było to o czym myślałem odkąd oni wyszli.
- Nie… Widziałem gorsze rany i ozdoby… Nie liczy się to co masz na tyłku, a sam tyłek i buźka… Więc się nie martw…
- To znaczy, że jak to będzie wyglądało? Bo kiedyś opuszczę na pewno to miejsce.
Usiadłem po turecku na łóżku.
- Zależy kogo dostaniesz… To wszystko zależy od właściciela… Jedni chcą się bawić inni tylko rżnąć…
- No ale na jakiej zasadzie taki potencjalny właściciel może się o mnie dowiedzieć?
Zapytałem.
- Przez Serina… I nie wiem jak, nigdy jeszcze nie zostałem sprzedany… I myślę, że szybko nie zostanę… A co? Śpieszno ci?
- Pewnie, że nie. Chcę po prostu wiedzieć jak to wygląda. A zresztą... Teraz najważniejsze, że z wszystkiego się pouczyłem i Son się nie będzie miał o co czepiać.
Westchnąłem.
- Son cię uczy języka?
Zapytał zaskoczony.
- Twój pierwszy pan z tego co wiem ma zawsze dwa zwierzaki… Jednego stałego i 2 na zmianę… Serin leci na większą skalę.
Stwierdził spokojnie.
- No tak, też się zdziwiłem ale on. Chwilowo nie mam na co narzekać poza tym, że próbuje mnie wystraszyć i robi z sali lekcyjnej grobowiec.
Stwierdziłem spoglądając dla pewności na język. Tak, wszystko idealnie umiałem.
Zaśmiał się słysząc to stwierdzenie.
- On już taki jest… Ale co do języka zna się na nim, więc ucz się pilnie.
-Jeżeli będzie fair, to myślę, że szybko załapie. Późno już?
Spytałem. Nie chciałem za wcześnie mówić o tym jak mi pójdzie język.
Spojrzał na zegarek.
- mamy jeszcze 30 min do kolacji… Co robiłeś przed przyjazdem na wyspę?
- Uczyłem się i ćwiczyłem gimnastykę artystyczną
Powiedziałem szczerze. Nie było sensu kłamać.
- Nic dziwnego, że masz tak elastyczne ciałko…
Stwierdził uśmiechając się do niego.
- Dziękuje za komplement, ale nie było chyba sytuacji żebyś to mógł stwierdzić.
Wiedziałem, że spadłem z formy wiele ale nadal potrafiłem kilka nadprogramowych rzeczy.
- Jak nie, jak tak? Sam sex wystarczy, żeby mi powiedzieć, ze musiałeś uprawiać jakiś sport, który rzeźbi sylwetkę.
- Te wszystkie godziny morderczych treningów są warte usłyszenia tego
Powiedziałem uśmiechając się szeroko.
- No widzisz… Nie było tak źle dzisiaj, co?
- Myślałem, że będzie gorzej. Nadal nie przepadam za Sonem, ale zachował się w porządku.  Mogę... Nawet powiedzieć.
Że było bardzo dobrze, przynajmniej z mojej strony.
- To dobrze, nie musi cię wiecznie to boleć… Jak będziesz posłuszny, może być tak już zawsze…
- Jeśli to nie będzie wymagało czegoś czego zrobić nie chcę, to będę ci posłuszny. I... Mogę się przytulić? Proszę
Powiedziałem, naprawdę potrzebowałem tego.
Zdziwiło go to pytanie i to bardzo, ale nie powiedział nie.
- Możesz…
Usiadł, żeby było mu wygodniej.
Przyszedłem do niego i przytuliłem się.
Potrzebowałem takiej odrobiny ciepła, a Deive mi ją dawał.
Mimo, że nie zawsze między nami było dobrze to nadal mu ufałem.
Aż mi cieplej na sercu się zrobiło.
Siedział tak z nim, nie miał mu tego za złe, ale też sam nie przyznawał się, że mu się to podobało.
Miałem ochotę go pocałować, ale czułem, że to zbyt dużo i zbyt wcześnie. Przywiązałem się do niego.
- Deive a ten mecz jest pojutrze?
- Nie za tydzień dopiero… A co boisz się?
- Nie, nie umiem grać w tą grę ale dam sobie radę, przebiegnę ci między nogami a ty nawet nie zauważysz.
Wzruszyłem ramionami.
Zaśmiał się.
- ok, będę czekać na twoją akrobację... Ok, chodź zjeść coś bo zgłodniałem...
- Pewnie.
Wstałem pierwszy z łóżka, żeby swobodnie mógł zrobić to samo. Ubrałem się do końca i wyszliśmy.
Poszli razem do jadalni gdzie siedzieli prawie wszyscy oprócz 2 chłopaków, co mieli pokój łączący się z ich balkonem.
Damian jadł zadowolony deser, pierwszy od tak długiego czasu.
Kolejny raz zastanowiłem się czy ci chłopacy z pokoju obok są wampirami czy jak? Usiadłem koło Damiana i nałożyłem sobie jedzenie.
- Wyspałeś się?
- Tak… Ale pyszne to ciasto…
Son się zaśmiał słysząc zadowolenie Damiana, ale nic nie powiedział.
Uznałem, że smakuje mu tak bo dawno nie jadł deseru.
- Ale może trochę wolniej jedz, bo zaraz się zadławisz.
Uśmiechnąłem się przyjaźnie.
- Ok…
Jadł wolniej, nawet dostał 2 porcję od Sona, który nie przepadał za tego typu słodkościami.
Damian wyglądał jak w siódmym niebie.
Spoglądałem po innych ukradkiem i nie nachalnie.
Kojarzyłem większość, szczególnie tych z którymi miałem biologię albo widywałem na korytarzu koło klas.
Tamci też siedząc niedaleko uśmiechali się do niego.
Ogólnie wszystko mijało spokojnie, gdzie niegdzie było słychać ciche szepty.
Nudziło mi się podczas posiłku, potem był jeszcze czas zanim trzeba było spać, więc zastanawiałem się, co mogę ciekawego porobić.
Kiedy wrócili do siebie chłopak położył się na łóżku i leżał odpoczywając po kolacji.
Usiadłem na podłodze powoli wykonując proste ćwiczenia rozciągające i rozgrzewające. Wiedziałem że zmęczony usnę szybko.
- Nie przeszkadza ci to, ze jesteś świeżo po jedzeniu?
Zapytał się kiedy ten robił ćwiczenia.
Obrócił się i go obserwował.
- Justin… Rozbierz się do bielizny…
Spojrzałem zdziwiony, ale wstałem i rozebrałem się tak jak on chciał.
Pożytek też dla mnie, bo wygodniej jest kiedy nic nie krępuje ruchów.
Powoli wykonałem szpagat.
- W sumie masz racje, ciepło jest.
Zaśmiał się, teraz mógł podziwiać jego wygimnastykowane ciałko.
- Piękne je masz…
- Lubię komplementy z twoich ust
Uśmiechnąłem się i usiadłem, wygiąłem jedną z nóg, tak by dotknęła głowy.
- A ja oglądać twoje ciało… Jest piękne… Eh… Znowu mam ochotę na sex z tobą…
Zauważył bo właśnie zaczął się podniecać.
- Za buziaka
Stwierdziłem, znów wyrwało mi się, nie chciałem tego powiedzieć...
Ale nie miałem nic przeciwko stosunkowi z Deivem, jeżeli to było na tych normalnych zasadach a nie w ramach lekcji.
- Ok dostaniesz nawet 2...
Zaśmiał się i poklepał łóżko swoje.
- Chodź tu do mnie…

Zaśm
Wdrapałem się na jego łóżko i sięgnąłem jego ust po obiecany pocałunek. Byliśmy sami i było tak... Inaczej.
Przewrócił go na dół i pocałował, delikatnie i namiętnie, a dłonią sięgnął do jego bielizny, masując go delikatnie po niej.
Zamruczałem i nogami objąłem go w pasie. Na bieliźnie pojawiła się wilgotna plama, pierwszy raz byłem dotykany tak delikatnie i uczuciowo.
Nie spieszyło mu się mieli dobre 3h na głośny spokojny sex.
- Piękny… I już taki mokry…
Wsunął dłoń pod jego bieliznę.
- To twoja zasługa.
Wyprężyłem się w stronę jego dłoni, ćwiczenia przyniosły zaskakujący obrót sprawy.
Zaśmiał się cicho.
- jesteś rozkoszny…
Mając chwilę wyjął żel i małą kuleczkę, na żelował ją i wsadził w niego, a dłońmi miętosił delikatnie jego jąderka.
- Och tak...
Wymruczałem, potarłem swoimi ustami jego ucho i polizałem je.
- Tak…
Włączył kuleczkę, która zaczęła w nim wibrować.
Przygryzłem delikatnie płatek jego ucha, niekontrolowanie sam lekko poruszałem się.
Drażnił go na członku dłonią, a później ustami.
Wzdychałem z rozkoszy dłońmi błądziłem po jego plecach.
Kiedy wyjął kulkę na żelował swoje palce i powoli w niego wsunął, rozciągając go dokładnie i szukając męskiego punktu G.
Jęknąłem głośno zaskoczony i zadrżałem, to było tak gwałtowne i trwało ułamek sekundy. Nie miałem pojęcia co on robi.
Drażnił go tam co jakiś czas, nie za dużo, żeby za szybko nie doszedł.
Odpływałem w jego ramionach a jednocześnie chciałem jeszcze i jeszcze.
- Wejdź we mnie…
- A ja chciałem się z tobą jeszcze podrażnić…
Zażartował wyjmując palce i powoli wchodząc w niego, był już dostatecznie nawilżony.
- Cieplutki jesteś…
Wyszeptał mu do ucha.
Zadrżałem od jego podniecających słów, powiedział to takim głosem i jeszcze do ucha, że nie mogłem słodko nie jęczeć gdy zagłębiał się we mnie.
- Moja dziurka już na ciebie czeka.
Nie wierzył, że to Justin wypowiada te słowa, tu taki chętny, na lekcjach taki oporny, no ale cóż ma przynajmniej zabawę.
Zaczął się w nim poruszać, szybko, ale nie tak, żeby go zranić.
Nie myślałem racjonalnie, najważniejsza była ta przyjemność i poczucie bezpieczeństwa i miłości.
 Potem wiedziałem, że złudne, bo ani bezpieczeństwa, ani miłości Deive by mi nie dał nigdy, ale w tamtej chwili potrzebowałem tego doświadczenia i je otrzymałem.
I gdy wspominałem swoje jęki to na samo wspomnienie się rumieniłem.
- Pomidorek…
Zażartował sobie z niego, w końcu był cały czerwony jak tak pojękiwał.