wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 44


Małe co nie co na dzisiejszy upał :)
Zapraszam do czytania i komentowania :)

**~~**~~**


- Damian, zajmij się Justinem…
- Tak, Panie…
Odwrócił się, a jak podszedł do chłopaka, rozpiął mu spodnie i zaczął ustami pieścić jego męskość.
Nie chciałem, aby on to robił.
Wiedziałem, że pewnie jest w tym genialny, ale ja dążyłem do przyjaźni między nami.
Jak mogłem z nim rozmawiać na różne tematy, jeśli miałbym przed oczami, to jak robi mi dobrze.
Nie powiem, że nie sprawiało mi to przyjemności.
Było bardzo przyjemne i prawie rozpływałem się, ale przeszkadzali mi chłopcy naprzeciw mnie.
- Justin to dopiero początek, odwołali nam trening, ale dzisiaj zabawimy się inaczej, doszliśmy do wniosku, że fajnie było by was pooglądać, jak się palowaliście więc zaproponowałem Deivowi, żebyście się razem zabawili.
- Skąd ja wiedziałem, że to twój pomysł....
Powiedziałem wzdychając gdy Damian zmienił technikę.
 Nie chciałem nic robić na oczach Sona, ani żeby widział mojego ciała.
Jednak nie miał wyboru, Damian zdjął mu spodnie i nie tylko lizał go po członku i jądrach, ale różnie po wejściu.
Gdybym nie był pewny, że drzwi są zamknięte to zwiałbym.
Wzrok Deiva jakoś mnie wiele nie ruszał, ale Son to co innego.
Przymknąłem oczy i zgryzłem usta aby być cicho.
Jednak jego opiekun nie dał mu tej szansy, usiadł za nim i włożył swojego członka w jego usta, a Son dalej im się przyglądał.
Damian modlił się w myślach, żeby w niego nie wchodzili, bo wiedział, że umrze z bólu, jeśli dojdzie do penetracji.
Muskałem językiem jego żołądź i powoli zajmowałem się nim dalej. Kiedy musiałem skupić się na czymś nie przeszkadzała mi ta sytuacja aż tak, szczególnie, że sam odczuwałem przyjemność.
Son w końcu wykonał jakiś ruch, wstał i podszedł do Damiana, kucnął za nim i wsunął dłoń do jego spodni.
Damian, aż podskoczył z przerażenia.
- Panie… Ja…
Powiedział, a głos zaczął mu się łamać, bał się, tak strasznie się bał, aż łzy mu zaczeły lecieć po policzkach.
- Cii…
Wyszeptał mu do ucha, zakrywając dłonią oczy.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię…. Trochę przyjemności ci nie zaszkodzi…
Chociaż Son, był 100 razy gorszy w takich zabawach od Deiva, znał granice i wiedział kiedy może, a kiedy już nie, co nie oznaczało, że wcale nie mógł się z nim zabawić czy go nawet popieścić.
Damian się uspokoił, ufał mu jeśli on tak mówił, podziękował mu ładnie i zabrał się do swojej wcześniejszej czynności.
Słyszałem ich rozmowę, odetchnąłbym z ulgą, gdyby nie to że usta miałem zajęte.
Cieszyłem się, że Damianowi na razie nic nie będzie.
Moje usta zajęły się Deivem bardziej, to głupie że byłem z siebie dumny że się nie krztusiłem?
Son pieścił Damiana delikatnie i spokojnie prawą dłonią, lewą wkradł się pod koszulkę i zaczął drażnić jego sutki.
Deive się lekko uśmiechnął do niego, jak by chciał powiedzieć, że dobrze mu idzie.
Czułem się trochę jak intruz. Oni wydawali się zaznajomieni doskonale ze sobą i swoimi ciałami. Brałem Deiva do ust chętniej.
Kiedy Damian skończył Son zajął jego miejsce, lekko się uśmiechnął do Justina.
Tak, chłopak się nie mylił, to nie Damian w niego wejdzie, a Son.
Nie zdejmując ubrań naślinił swój palec i powoli zaczął nim w niego wchodzić.
Sprawdzając na jakim poziomie jest obecnie.
W pierwszej chwili spiąłem się, ale nie chciałem żeby to było nieprzyjemne.
Rozluźniłem się, jednak wciąż miałem przed oczami Sona.
Nie chciałem, żeby on mnie brał.
Nie lubiłem go i to się nie zmieniło.
Ale i tak wyboru nie miałem.
Deive podał mu żel, użył go kiedy wkładał w niego 2 palce.
Nic nie mówił, rozciągał go, kiedy stwierdził, że tak będzie wystarczająco wyjął swojego członka, był o jakieś 3-5 cm dłuższy niż jego opiekuna i 2 cm grubszy.
Wszedł powoli w niego, jednak nie pochylał się, trzymał go za bioderka i klęczał.
Damian przyglądał się temu.
Czułem opór jaki stawia moje wnętrze.
 Czułem jego wymiary, nawet nie widząc go.
Jednak byłem wdzięczny, że robi to dość stopniowo.
 Jęknąłem głucho.
Wchodził spokojnie, nie miał powodu na razie, żeby robić to inaczej.
Jednak kiedy wszedł już narzucił szybsze tempo nie czekając na niego, jak to zrobił ostatnio Deive.
Początkowo to było niekomfortowe, ale po chwili poczułem autentyczną przyjemność z bycia rżniętym.
Nie zwracałem uwagę na to przez kogo.
Poruszałem miarowo głową obciągając Deivowi, nieświadomie mruczałem.
Son spojrzał na jego pośladek i trochę się zdziwił widząc ślad po oznakowaniu.
- ładne oznakowanie… Miałeś innego Pana wcześniej?
Zapytał się, a Deive dał mu możliwość odpowiedzi.
Damian poznał ten wzorek, wiedział kto był jego wcześniejszym Panem… on miał identyczne…
- A wyglądam na takiego który sam sobie by to zrobił? Zadajesz głupie pytania.
Lekko się rozzłościłem, bo przypomniał mi o czymś, o czym prawie zapomniałem.
Wiedziałem, że jestem oznaczony jak jałówka na pastwisku i przypominanie tego, wzbudzało we mnie tylko smutek.
Przyszło mi nawet na myśl, że nikt nie będzie chciał oznakowanego.
- Fajne…
Stwierdził i dalej go brał od tyłu.
- Nie martw się, pytam bo Damian ma identyczne…
Na te słowa chłopak się lekko zarumienił.
Jęknąłem mimo woli.
- Logika mówi, że to tego samego pochodzenia. Nie domyślasz się skąd?
Nie widziałem Damiana ale zaciekawiło mnie to. Bo Damian mówił, że od dawna jest tutaj.
- Mogę się domyślać, ale to są tylko domysły… Czyżby twoim wcześniejszym panem był brat Serina?
Zapytał, ale nie Son, a Deive.
- Tak, niestety. A to ma jakieś dla was znaczenie?
Nie widziałem ani jednego ani drugiego bo włosy wpadły mi do oczu, ale nie przeszkadzało mi to, nie patrzyli choć na moje rumieńce.
Nie odezwali się, teraz Son zajął miejsce 2 opiekuna, a Deive wszedł w niego.
Zaniepokoiło mnie ich milczenie, ale to musiało spaść na drugi plan. Jęknąłem znów, gdy Deive wszedł we mnie. Nie wiedziałem, czy nie dojdę podczas gdy będzie mnie brał, a nie chciałem słyszeć znów docinek Sona.
Son nie miał gumki, więc dopiero po tym jak włożył mu go do ust, poczuł siebie.
Nie próbowałem go nawet brać całego do ust, bo podejrzewałem jak to się skończy.
Przez sekundę pomyślałem czy Damiana nie krępuje patrzenie na to wszystko.
W takiej pozycji czułem się niemal jak dziwka i pewnie tak wyglądałem.
Jednak... To że brał mnie Deive było jakoś przyjemniejsze.
Damian siedział czerwony jak burak, kiedy Son doszedł posadził Damiana na swoim miejscu, miał mniej więcej takiego jak Justin.
- Doprowadź go też…
Oznajmił spokojnie, Damian na początku dziwnie się czuł, ale po chwili się rozluźnił i dał się ponieść emocją.
Robiłem mu dobrze, jednocześnie palcami delikatnie pieszcząc jego uda i jądra.
Było mi coraz przyjemniej i lepiej. Przymknąłem oczy i jęknąłem, szczytowałem brudząc siebie.
Na chwile aż zastygłem z męskością Damiana w ustach.
Uśmiechnęli się obaj, jednak nic nie powiedzieli, kiedy Damian mógł szczytować spojrzał na Sona.
- Panie… proszę… Mogę dojść?
- tak…
Doszedł w usta Justina.
Jęknął przy tym głośniej, jedyna osoba jaka jeszcze nie doszła, była wciąż aktywna w nim.
Przełknąłem jego nasienie, miało odrobinę inny posmak...
Zakląłem w myślach. Skąd takie myśli? Nie ma co smakować.
Usta mnie bolały, były zaczerwienione i spierzchły od obciągania.
Byłem odrobinę zmęczony, ale grzecznie nadstawiłem się i leciutko zacisnąłem.
Nie trwało to długo doszedł w nim i wychodząc zapiął spodnie.
- Dobrze się spisałeś…
Powiedzieli obaj, zeszli z łóżka i wyszli zostawiając ich samych.
Położyłem się wygodniej na łóżku i zamknąłem oczy.
Chwile trwało zanim zacząłem oddychać spokojnie.
Oblizałem suche usta i powiedziałem do Damiana:
- Nie wiedziałem, że też byłeś u Niego.
- Nom…
Powiedział zawstydzony, leżąc koło niego.
- kiedyś, na początku… Ale oddał mnie Serinowi w prezencie…
Powiedział, ale był zadowolony, jak by dziękował że tu trafił.
- A jak długo u niego byłeś?
Przewróciłem się na bok i podparłem głowę na ręce.
Byłem ciekaw... Choć teraz przyznawałem, że gdybym był tu wcześniej na początku to Deive by musiał nad wyraz często mnie wiele karać.
- Niecały rok…
Powiedział spokojnie, leżąc na boku wtulony w jego poduszkę, oczy mu się same zamykały, aż w pewnym momencie sam zasnął.
Byłem także zmęczony, ale miałem świadomość, że jutro mam lekcje i nie mogę nic zawalić.
Poszedłem się wykąpać, potem wróciłem do pokoju.
Znalazłem zeszyt i leżąc koło niego uczyłem się.
Po dobrych 2 godzinach obaj chłopcy wrócili, Son zabrał śpiącego Damiana zadowolony, kiedy wyszli Deive podszedł do niego.
- Dobrze się spisałeś… Dla tego też dam ci dzisiaj wolne… pomóc ci w nauce?
- Nie, nie trzeba już umiem wszystko na pamięć.
Powiedziałem i usiadłem.
- Deive... Dlaczego kiedy dowiedzieliście się kto był moim poprzednim właścicielem ucichliście?
Zastanowił się przez chwilę.