środa, 25 lipca 2012

Rozdział 46


Straciłem ochotę, on sobie ze mnie żartował.
Odepchnąłem go od siebie i uciekłem do łazienki.
Miałem ochotę płakać, otwarłem się na niego a on sobie ze mnie robił jaja.
Nie wiedział o co mu chodziło i się wkurzył, poszedł za nim zły na niego.
Złapał go mocno za ręce.
- tak sie nie będziemy bawić, ja tu jestem miły, rozpieszczam cie, a ty tak nagle przerywasz i myślisz że to jest w porządku?!
- A ja sobie z ciebie żarty stroje? To ty nazwałeś mnie pomidorem, kiedy ja otworzyłem się na ciebie.
Zapytałem z wściekłością.
Puścił go i zaczął się śmiać.
   - Bo masz pomidora na twarzy... Rumienisz się jak nigdy wcześniej, wiec cie tak nazwałem i wcale sobie z ciebie żartów nie stroje.
- Spoko, od teraz będę starał się nie odzywać ani nie rumienić, bo się śmiejesz z tego.
Założyłem ręce na piersi.
- Eh... Justin... Zrozum, że to było w pozytywnym znaczeniu, czemu miał bym się z ciebie naśmiewać, skoro wcześniej mówiłem, ze jesteś słodki i masz piękne ciałko?
- Mi było tak przyjemnie, a ty tak powiedziałeś, zrobiło mi się przykro. A nawet jakby nie zrobiło to co miałbym się cieszyć, że podczas seksu mówisz mi że jestem czerwony jak pomidor?
- Nie pomidor, a pomidorek… Jeśli było ci przyjemnie, czemu to w taki sposób zakończyłeś? Za dużo rzeczy bierzesz do siebie, ja cie tu ładnie nazywam, a nie mogłem powiedzieć jak burak, wcale nie lepiej… A ty się o pomidorka czepiasz… Jak z dzieckiem lub jak dziewczyna w ciąży…
Spojrzał na niego z każdej strony 2 odpada… Nie jesteś dziewczyną… Więc się tak nie zachowuj, jeśli cię to uraziło przepraszam… możemy dokończyć?
- Jeśli masz jeszcze ochotę, to dokończmy.
Powiedziałem, zarumieniony, że tak wybuchnąłem gniewem, choć nie miałem racji.
Nie chciałem jednak się do tego przyznać.
Choć atmosfera i tak się rozwiała, a ja żałowałem, że zachowałem się tak otwarcie w stosunku do niego.
Obrócił go tyłem do siebie oparł o podłogę i wszedł w niego liżąc i lekko podgryzając go w ucho.
Stęknąłem, kiedy wszedł we mnie znów, czułem się przyjemnie wypełniony nim.
Znów byłem gotów do dalszej zabawy i nie miałem ochoty na kolejne kłótnie.
Podparłem się dłońmi o podłogę i uniosłem wyżej pośladki, dla wygody.
- Dobrze… Znowu jesteś tak cholernie ciasny, nawet lepiej że miałeś tą przerwę…
Zauważył.
- Jak tak często będziesz mnie brać, to ciasny na długo nie zostanę.
Odwróciłem głowę w tył patrząc na Deiva.
- Nie martw się, będziesz tyle ile trzeba być inaczej wszystko by z ciebie wylatywało…
- Pocieszać nie umiesz
Stwierdziłem, choć wiedziałem, że mówi prawdę. Spojrzałem znów przed siebie.
Przyspieszył, jednak teraz bardziej myślał o swojej przyjemności niż o jego.
Nie byłem zbyt cicho, ale nie potrafiłem tłumić tego w sobie.
Gdyby nie to, że wspierałem się dłońmi dotykałbym się teraz.
Nawet nie zauważyli, ze mieli publikę, Deive robił swoje, chciał dojść jak najszybciej, nie dość że ruchy były szybkie to jeszcze mocne pchnięcia się coraz częściej trafiały.
Przy jego mocniejszych ruchach przesuwałem się wręcz po kafelkach.
Nie mogłem powstrzymać się od głośniejszych jęków zwłaszcza gdy penetrował mnie w ten sposób.
W pewnym momencie 2 razy mocno w niego wszedł za 3 doszedł, z głośnym westchnięciem.
Prawie krzyknąłem gdy niemal w tym samym momencie miałem orgazm. Na ziemię skapnęło moje nasienie a ja uklęknąłem na podłodze, nie mając siły już do pozycji na czworaka.
I w tym momencie obaj usłyszeli klaskanie, Deive zaskoczony spojrzał do tyłu gdzie ujrzał Serina.
- Coś się stało?
Zapytał automatycznie.
- Przyszedłem zobaczyć jak się ma mój nowy nabytek, ale widzę, ze dobrze sobie poczyna… I pamiętaj dbaj o szczegóły…
Dodał lekko się uśmiechając, Deive na początku nie wiedział o co chodzi, ale po chwili się domyślił Justin wyliż podłogę, tak aby nic na niej nie zostało…
Powiedział wstając i się ubierając, jednak Serin go zatrzymał.
- Nie powiedziałem, ze już koniec.
Deive zaczął się denerwować, nie lubił takich sytuacji, przecież nic nie zrobił, słuchał się i uczył, czego on chciał od niego.
- Spokojnie… Stań przodem do ściany, szybko to zrobimy i będzie po wszystkim…
Deive głośno przełknął ślinę, bał się, ale starał się tego nie okazywać, stanął więc pod ścianą.
- Dobrze… Nie ruszaj się…
Widząc jednak, ze chłopak przestał zlizywać spojrzał na niego.
- Jeszcze nie skończyłeś, więc nie waż się przerwać dopóki nie skończysz…
Byłem skrępowany tą sytuacją.
Dziwnie się czułem nagi, a dochodziło to, że Serin nas obserwował od nie wiadomo jak dawna.
Grzecznie zlizywałem swoje nasienie z podłogi, ale podniesienie głowy na tą sytuację było naturalne.
Ciekaw byłem czy Deive często był na dole i nie mogłem przepuścić okazji, żeby tego nie zobaczyć więc specjalnie wolno zajmowałem się podłogą.
Uśmiechnął się widząc tempo Justina, ale Deivowi wcale nie było do śmiechu.
- Jak… Masz to zrób to w końcu…
- Eh, zero cierpliwości… Wiesz co się stało?
- Nie, nie wiem za co miał bym zostać ukarany…
- Hmm… może za uciekanie z zajęć? A może za pozwolenie na dotykanie Justina przez kogoś innego?
„Kurwa jak on się dowiedział…” pomyślał, ale nie odpowiedział.
- To co? Jak było?
- Jeśli wiesz, że tak było to wiesz też jak było…
- Eh… Zero pokory, dawno chyba nie byłeś u mnie na zajęciach… A myślałem, że się ostatnim razem już nauczyłeś…
- … Tak wyszło… Przepraszam…
Wyszeptał.
- już lepiej, po kolacji przyjdź do mnie, a teraz możecie zająć się dalej sobą…
Wyszedł mając gdzieś czy Justin zlizał podłogę czy nie, wystarczyła sekunda po wyjściu mężczyzny, żeby chłopak zsunął się po ścianie.
Przysunąłem się do niego i go objąłem.
Byłem trochę zdziwiony skąd Serin dowiedział się o tym seksie, to było najdalej 4 godziny temu! Son mu powiedział?
To było chyba jedyne wyjście.
Z drugiej strony choć raz to nie mi się dostanie.
Jednak szkoda było mi Deiva bo wyglądał na przybitego.
- Wiesz to nie moja sprawa, ale chyba nie powinieneś zwiewać z zajęć.
- Nie zwiałem… Zostały przełożone…
Powiedział wściekły, odsuwając go od siebie.
- idź się umyć…
Sam wstał i poszedł się ubrać.
Zamknąłem drzwi i spokojnie włączyłem wodę, ustawiłem na średnio ciepłą.
Ale jak to zajęcia miał przełożone, dlaczego by Serin powiedział, że Deive nie był?
Nie trzymało się to wszystko kupy, zresztą przeczuwałem, że Deive po powrocie od Serina będzie jeszcze w gorszej formie i humorze.
Wykąpałem się szybko, myjąc jednak dokładnie wnętrze.
Wymyłem zęby i wysuszyłem ręcznikiem włosy, sięgały one długością niemal cechującą dziewczyńskie fryzury.
Wszedłem jakby nigdy nic do pokoju po ubrania.
Deive siedział na balkonie i patrzył tempo w horyzont.
Ubrałem się, ale jednak wyszedłem do niego. Nie odważyłem się go teraz objąć. Oparłem się o barierkę i w ciszy patrzyłem na niego.
- Pewnie nie chcesz rozmawiać?
Odpowiedziała mu cisza.
Po pewnym czasie wstał.
- Idź na kolację…
Sam wyszedł, ale nie poszedł na nią, poszedł prosto do Serina.
Nie mogłem mu pomóc w żaden sposób.
Zamknąłem pokój i wszedłem do jadalni.
Usiadłem na swoim miejscu i zabrałem się za jedzenie pogrążony w myślach.
Damian ze swoim opiekunem też siedzieli, Son się trochę zdziwił, ze Justin jest sam, ale o nic nie pytał.
Nie mogłem usiedzieć w miejscu, zjadłem ledwo kawałek tosta.
Musiałem coś zrobić i wpadłem na pomysł.
Wyszedłem jakby nigdy nic z jadalni i przeszedłem do korytarza lekcyjnego.
Otworzyłem okno i wszedłem na parapet.
Na elewacji od jednego parapetu do drugiego była cienka ozdobna krawędź, a u samej góry dach.
Podciągnąłem się na wyższe piętro potem wgramoliłem się na dach.
Przeszedłem brzegiem kawałek, starając się obliczyć w którym momencie będzie gabinet.
Balansując na rynnie i korzystając z nóg i rąk zsunąłem się do odpowiedniego okna.
Stanąłem oparty o ścianę i trzymając się na tej ozdobnej listwie i słuchałem o czym rozmawiają.
Już prawie miałem widok na wszystko, gdy na mojej ręce niespodziewanie usiadł jakiś ptak.
Zajęty przysłuchiwaniem się, przestraszyłem się i nagle puściłem się.
Zleciałem z hukiem i piskiem na piękne bujne hortensje.
Serin otworzył uchylone okno i się rozejrzał widząc go tam lekko się zdziwił, ale po chwili usłyszał co chłopak wyprawiał i widać było, ze się wkurzył.
- Zapraszam cię do gabinetu i to szybko.


~~**~~**~~

Przepraszamy za błędy :)