czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 6

27 czerwca 2009


Na dworze zaczynało się robić zimniej.
Wiosenne popołudnie nie należało do najcieplejszych.
Chłopiec zaczynał czuć się lepiej.
Było mu sennie trochę, ale był najedzony i nic go nie bolało.
Siedział z kocykiem pod oknem, od czasu do czasu dreptał do miski napić się wody.
Bał się kolejnej wizyty mężczyzny, ale starał się o tym nie myśleć.
Przypominał sobie rodzinę i przyjaciół.
Po upływie prawie 2 godzin wszedł do pomieszczenia, trzymał w ręce gruby koc, który położył tam gdzie chłopak spał i dolał wodę do miski.
- Jak się czujesz?
Pyta spokojnie podchodząc do niego.
W gruncie rzeczy martwił się o niego, w końcu wyrzucanie pieniędzy w błoto nie było jego specjalnością.
Chłopiec odwrócił się od razu. Nie odsunął się od niego, nie chcąc zostać ukaranym.
- Dobrze, panie
Wyjąkał.
- Mogę o coś zapytać, panie?
- Zapytać się zawsze możesz, ale nie zawsze dostaniesz odpowiedź…
Czekał na jego pytanie oparty o stół.
- Ja...Ja chciałem się zapytać.
Szepcze nieśmiało.
- Kto tak krzyczał koło południa...
Nurtuje go to... Czyżby to był człowiek?
- W oby dwóch pytania zabrakło ci jednego zwrotu…
Zastanowił się chwilę.
- To pewna osoba… Która złamała reguły panujące tu i została ukarana…
Czekał na jego reakcje, uwielbiał obserwować strach i przerażenie, które się w nich budziło.
- Więc... Więc panie, tu jest więcej osób?
Pyta przerażony.
- Tak… Nie jesteś tu jedyny… Każda osoba mam swoją funkcję, wychodząc stąd też jakąś dostaniesz… A to będzie jedynie zależało od ciebie i od tego do czego będziesz się najbardziej nadawał… No i czy nie będę kogoś takiego potrzebował…
Opowiedział mu spokojnie, nawet z lekkim uśmiechem już wiedział do czego przeznaczy tego dzieciaka.
Modli się tylko żeby być daleko od mężczyzny i ogrodu. A on sam jest teraz taki dziwnie łagodny
- A...A mogę wiedzieć jak mnie kupiłeś, panie?
- Szybciej czy później i tak byś się dowiedział… Normalnie, poszedłem do jednego biura i sobie ciebie wybrałem, razem ze złapaniem i przywiezienie na miejsce w pakiecie zapłaciłem niezłą sumkę….
Zaskoczony popatrzył na niego. Uchylił w zdziwieniu lekko usta.
Nieświadomie przybliżył się do niego.
- Moja rodzina i dziewczyna będą mnie szukać panie
- Nie, nie będą… Napisałeś do nich przecież list pożegnalny…
Dotknął dłonią jego usta.
- Już jestem pewien do czego cię przeznaczę…
- Do czego, panie?
Chłopak pyta ciekaw.
Chciałby wiedzieć.
Chyba już przyzwyczaił się do mówienia o nim w taki a nie inny sposób.
Musi przyznać że mężczyzna ma delikatne palce.
- Zostaniesz moją…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz