czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 25

11 października 2009


- To było wiele lat temu, prawda panie?
Kahan wyglądał na wcale nie takiego młodego... Czyżby pan był młodszy niż mu się zdaje?
Uśmiechnął się lekko, jednak dzieciak tego nie mógł zobaczyć.
- Nie, może trochę, ale nie aż tak bardzo jak myślisz…
- Sam nie wiem, co myśleć panie
Przyznaje.
Są dwa wyjścia. Albo jego Pan ma dwadzieścia kilka lat albo Kahan wygląda na starszego niż jest.
- Może się niedługo dowiesz…
Weszli do dużej jadalni, była urządzona w stylu barokowym.
Stół był już nakryty.
Jednak dzieciak mógł zauważyć 2miski niedaleko ściany.
2 z wodą i 2 z jakimś jedzeniem.
Mężczyzna usiadł na krześle, tak,żeby mieć widok na drzwi.
Chłopak był lekko podenerwowany.
Nie wiedział czy da radę zmusić się do takiego posiłku.
Szczególnie, kiedy pan patrzy.
- No dalej, na co czekasz…
Wiedział, o czym myśli dzieciak, nie pierwszy raz się z tym spotkał i pewnie nie ostatni.
- Ale... Panie ja...
Zaczął. To było takie trudne!
Spojrzał na niego,chciał coś powiedzieć, ale po chwili w drzwiach pojawił się Kahan i 2 psy,które łypały, co chwilę na dzieciaka groźnym spojrzeniem.
To niczego nie ułatwiło.
Choć zwierzątko miało ochotę się roześmiać nerwowo.
Gdy tylko pomyślał, że coś jest niemożliwe to właśnie się stawało.
A Kahan nic nie ułatwił.
Kahan spojrzał tylko na niego, ale nic nie mówił po prostu podszedł do stołu i usiadł naprzeciwko Pana na krześle.
Psy za to podeszły do misek i zaczęły z nich jeść.
Ma usiąść obok pana? Zastanawia się.
Ryzykuje i patrzy na pana z pytaniem na twarzy.
Wyciągnął do niego rękę,żeby do niego podszedł.
Zwierzątko lekko zagubione zbliżyło się do pana na wyciągnięcie dłoni.
W jego oczach nie widać było teraz strachu.
On sam nie wiedział już,co o tym wszystkim myśleć.
Stojąc tak blisko pana wyczuwał jego zapach.
To było dziwne, dopiero teraz to czuł...
Dlaczego nie obawiał się wieczoru?
Pan każdego dnia wydawał się inny.
Posadził go sobie na kolana bokiem do stołu, który został
- przez najbliższy czas, będziesz tak jadał posiłki…
Zaczął kroić mięso i wbił jeden z kawałków na widelec, po czym skierował godo ust dzieciaka.
Przełknął grzecznie w miarę grzecznie.
Było mu niemal słabo od takiej bliskości pana.
Zwierzątko odkrywało, że to mu się podoba... Mężczyzna był sprawcą całego jego poniżenia, bólu, strachu.
Jednak w takiej chwili jak ta nie myślał o buncie.
Czy to normalne?
- Dobrze panie
Kahan, nic nie mówił nawet na nich nie patrzył, jadł jednak powoli patrząc się na swój talerz.
Po jakiś 15 minutach Pan skończył swój i jego posiłek.
Kahan już od dłuższej chwili nic nie jadł, po prostu siedział i dalej patrzył się w stół.
Zwierzątko głowiło się czy Kahan jest... Zazdrosny?
Nie miał sił na te rozmyślania, przez jego głowę przebiegła nawet myśl, iż to nie jego problem.
W końcu, kto siedział na kolanach pana?
Nie, to było okropne,wyrzucił od razu to z swojej głowy.
Zbyt dużo ostatnio myślał.
Stwierdził rozkoszując się panem.
Zwierzątko w nim postanowiło sobie na chwilę słabości.
Zamiast siedzieć idealnie prosto oparło głowę o ramię pana.
Tak był zdecydowanie lepiej - Zwierzak stwierdził.
- Kahan idź przygotować kąpiel…
Kahan posłusznie wstał, lekko kiwnął mu głową i odszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz