czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 1

24 czerwca 2009

Ciemna mała piwniczka, przesiąknięta zgnilizną parę promieni światła wdzierało się przez zabite okna.
Chłopak, który leżał na ziemi, mógł poczuć, że jest zimna i wilgotna.
Nie mógł pamiętać, co się stało i jak tu trafił, ale mógł poczuć, że ma kajdany zimne i ciężkie na nogach i rękach, które były ze sobą połączone łańcuchem.
Trząsł się z zimna i przerażenia.
Skąd tu jest? Co się stało? Chciał poszukać jakiś drzwi.
Wyjścia. Metal zatrzymał go w miejscu.
Zaczął płakać chowają twarz w dłoniach.
Czuł, że mu niedobrze od tego zapachu.
Nie miał nigdy klaustrofobii, ale to pomieszczenie przyprawiało go o strach.
Ubranie nie dawało mu ciepła. Nie czuł nawet w kieszeniach znajomego ciężaru notatnika i aparatu fotograficznego.
Ma Saharę w ustach, ale nie widzi nigdzie wody.
Kiedy chłopak tak rozmyślał drzwi się otworzyły, światło spowodowało, że nie było widać twarzy mężczyzny, który do niego podchodził.
- Już się obudziłeś… Odwróć głowę!
Wydał rozkaz jak do psa.
Spuszcza wzrok.
Nie ze strachu.
Ostre dzienne światło oślepiło go na chwilę w tych ciemnościach.
- Kim jesteś? Dlaczego mnie porwałeś?
Niepewne słowa, i skrzypienie łańcuchów.
Boi się jednocześnie odpowiedzi.
Mężczyzna miał coś w ręce założył mu to na głowę, to coś zakryło mu oczy.
- Jak to ruszysz to zabije…
Nie odpowiedział na pytanie, nie widział takiej potrzeby.
Złapał go za ramię i pociągnął go do góry każąc mu wstać, ale się już nie odezwał.
Przerażony osunąłby się na ziemię, stanął chwiejnie na nogach, chlipiąc przez bolące ramie.
Łańcuchy pozwalają mu stać, ale ciążą i ocierają jego ręce i nogi.
Jest przerażony jednak wie, że zna tego kogoś
- Kim jesteś?
Ponawia pytanie.
Nie odpowiedział znowu, zapalił w pomieszczeniu jedną lampkę, która dawała, jako tako światło na pomieszczenie, na środku stał metalowo kamienny stół, na którym wylądował chłopak.
Odpowiednio zapiął łańcuchy na nogach i rękach przypinając je do stołu.
Oddychał ciężko.
Bał się bardzo, miał złe przeczucia na temat tego, co będzie
- Co chcesz mi zrobić?
Mimo braku odpowiedzi z jego ust, co chwilę wyłaniały się pytania.
Zimno kamienia mroziło go, nie widział nic przez opaskę, dreszcz przebiegł po jego ciele.
- Zobaczysz…
Jednym sprawnym ruchem zdjął mu spodnie nie cackał się z nim butem rozstawił mu nogi.
- Nie zapomnisz tego do końca swojego życia…
Jęknął. Złączył znów wstydliwie nogi.
Płakał już otwarcie, nie chciał być zgwałcony
- Za co? Co ja zrobiłem...
Rozstawił je znowu, jednak tym razem zabezpieczył się na przyszłość, teraz nie mógł ruszać już nogami.
Znowu cisza mu odpowiedziała, odszedł od niego na jakiś czas.
- Teraz i już na zawsze będziesz mój…
- Nie...
Delikatne ciało chłopaka usiłuje siłować się z ciężkim metalem.
Z obtarcia na ręce upływa trochę krwi.
Czym sobie na to zasłużył... Boi się go.
- Nie wyrywaj się tak, bo się jeszcze bardziej pokaleczysz, a teraz…
Przyłożył mu zimny metal do prawego pośladka i potrzymał go dłuższą chwilę na nim.
Kiedy stwierdził, że to wystarczy odłożył go i przyłożył teraz rozważony metal, właśnie go oznaczył.
Co trwało chwilę, następnie znowu przyłożył zimny metal do skóry chłopaka.
Chłopak otwiera szeroko oczy i krzyczy głośno. Modli się, aby ktoś to usłyszał, aby tu przyszedł i go uratował. Spazmatycznie łapie powietrze.
Zimno niewiele daje, nadal czuje poparzenie... „Jak zwierzę...” uświadamia sobie z upokorzeniem...
Wsłuchał się w krzyk chłopaka.
- Jaki piękny głosik… Ale nie musisz go marnować na takie coś…
Po odłożeniu nacedzi odpina mu nogi, następnie ręce i kładzie go na jakimś posłaniu z 2 koce, przy którym stały 2 miski, a w koncie wiadro.
- Jak będziesz grzeczny, to zmienimy lokum…
Zdjął mu przepaskę i zawiązał łańcuchy tak, żeby mu się wygodniej chodziło.
Wstał, wziął swoje rzeczy i ruszył do drzwi.
- Nie zostawiaj mnie samego
Szlocha okrywając się mocno kocem. Czuje sie taki obnażony. Znak szczypie mocno, przypomina mu o wszystkim.
- Boje się...
Powtarza znów.
Mimo tego, co mężczyzna mu zrobił chłopiec się boi tej piwniczki.
Ten jednak wyszedł gasząc światło, zamknął drzwi, ale ich nie zamykał na klucz.

6 komentarzy:

  1. Szkoda że trafiłam tutaj tak późno:( Mam sporo do nadrobienia ale myślę że dam radę xD
    Pierwszy odcinek a mi już się bardzo podoba :)
    Lecę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Główny błąd jaki robicie polega na mieszaniu w zdaniach czasu przeszłego z teraźniejszym, pisanie w ten sposób jest niepoprawne. Poza tym akapity pojawiają się zdecydowanie za często. Jest jeszcze kilka drobnych potknięć, ale one mniej przykuwają uwagę czytelnika. Jednak nic straconego, najważniejsza jest fabuła. C: Zabieram się za czytanie… trochę tego jest xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny pomysł, ale ilość błędów zwala z nóg @.@

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł jest świetny aczkolwiek mnóstwo błędów. Rozumiem, że to było dawno i nie prawda tak więc lecę dalej : )

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowej notki się nie mogę doczekać, więc czytam to po raz kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń