czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 27

02 listopada 2009


- Możesz zacząć się myć, nie przejmuj się nami… Jak skończysz, usiądź bliżej…
Zwierzątko pokiwało głową w zrozumieniu i zaczęło się myć spokojnie.
Zbyt zaprzątnięte odbywającą się rozmową by myśleć nawet o wstydzie.
Brakowało mu tych kilku chwil.
Z przyjemnością wyszorowało nawet włosy...
Dopiero wtedy oczy, dotąd skierowywane na wodę zostały podniesione.
Chłopak zbliżył się do pana. Tak jak wcześniej na wyciągnięcie ręki.
Odpowiednia odległość, pokazywała, że nadal ma dystans.
Pan z Kahanem też się umyli, bo Kahan siedział już koło niego.
- Wolisz żeby mniej bolało, czy żeby nie bolało?
Wiedział, co wybierze, to było coś normalnego, że ludzie się bali bólu.
- Czym oprócz bólu to się różni, panie?
Nie chce zgadzać się zbyt pochopnie.
To miejsce pokazało mu już zbyt wiele kart.
- Będziesz bardziej świadomy tego, co się dzieje…
- Więc... Wolę wiedzieć, panie.
Nawet samego siebie tym zaskoczył...Dlaczego?
Może, dlatego że bardziej boi się bezradności niż bólu.
Patrzy i na Kahana i na Pana.
- Dobrze, czyli będziesz czuć ból, ale postaramy się, żeby ci on nie doskwierał… A teraz Kahan, zajmij się nim…
Kahan wstał i do niego podszedł.
- Nie bój się…
Powiedział cicho mu do ucha.
Po czym zaczął go całować.
Zwierzątko oddawało pocałunki i ocierało się leciutko o Kahana.
Wiedział, jaki to ma mieć cel... I chyba mimowolnie się podniecał.
Woda nadal była ciepła.
Mężczyzna ich oglądał, lekko się uśmiechając.
Kahan z jechał dłonią na przyrodzenie chłopaka i zaczął je drażnić, ale po chwili złapał oby dwa członki, i dopiero teraz jego ruchy stały się dokładniejsze.
Cały czas się z nim całował.
Zwierzątko się stopiło. Po prostu przestał myśleć, o czym innym niż ta przyjemność.
Namiętne pocałunki i gorączkowe ruchy bioder sprawiały iluzję uczucia między nimi.
A przecież to tylko rozkaz pana.
Do ręki Kahana dołączyła ręka zwierzaczka.
Narzuciła temu szybszy rytm.
Jęknął czując jego rękę.
Sam też się zaczął zatracać w tym uczuciu, było mu bardzo dobrze, chciał więcej, ale się bał tego, co może być zaraz.
- Dobrze, podejdźcie teraz tutaj…
Wskazał im miejsce koło siebie.
Kahan wiedział, co ma zrobić, więc pokazał dzieciakowi.
Ręce położył na nogach pana stając do niego bokiem.
Teraz Pan miał więcej możliwości, niż wcześniej.
Bez szemrania zrobił to samo.
Tylko, po co to wszystko?
Zwierzątko było bardzo podniecone, co widać było po purpurowych rumieńcach na twarzy.
W tym momencie perspektywa kolejnego stosunku nie kojarzyła się już tak bardzo z bólem.
Pan znów zaskakiwał.
Kiedy się ułożyli Kahan znowu zaczął go całować i jedną ręką go pieścić.
Mężczyzna zaczął delikatnie oby dwóch na raz drażnić w okolicy wejścia, ale delikatnie i spokojnie.
Zwierzątko starało się rozluźnić.
I chyba nie źle mu to wychodziło...
To było przyjemne, a uczucie potęgowała ciepła woda, która przyjemnie łaskotała.
Zupełnie inaczej niż kilka dni wcześniej.
Pocałunki z Kahanem kolejny raz przybierały, co raz to nowe formy.
Zamoczył w czymś palce i powoli w nich je wsunął, delikatnie, kiedy czuł opór wycofywał się i robił to samo od nowa.
Teraz nie chciał nikomu sprawić bólu.
Zwierzątko ustami zsunęło się na szyję Kahana pieszcząc ją.
Nie czuł żadnego bólu, jedynie przyjemne podniecenie, ledwo hamował się,aby nie mruczeć z niego.
Palce pana dostawały się coraz dalej rozciągając ich.
Po jakimś czasie do jednego dołączył drugi i trzeci palec.
- Myślę, że jesteście gotowi… pomście jakąś liczbę… I ją powiedźcie…
- 39 - Powiedział, Kahan
Prawie w tej samej chwili Zwierzątko:
- 13…
- Dobrze…
Spojrzał na dzieciaka.
-Powiedziałeś mniejszą liczbę, więc będziesz pierwszy…
Kahan usiadł obok i czekał, aż Pan pozwoli mu dalej bawić się z chłopakiem.
Zwierzątko pokiwało głową w przyzwoleniu. Aczkolwiek delikatny błysk strachu musiał dojrzeć pan w jego oczach.
- Nie musisz się bać…
Usiadł po turecku i przyciągnął do siebie dzieciaka, który był teraz przodem do niego.
- Powoli zacznę cię opuszczać, a ty masz być rozluźniony…
Chwycił go za uda i zaczął go powoli wsuwać w niego.
Oparł się nogami o dno i pokiwał głową w rozluźnieniu.
Zwierzątko otworzyło szeroko oczy, gdy poczuło delikatnie napieranie, to był inne uczucie niż palce. Rozluźniał się to spinał.
Patrzył lekko załzawionymi oczami na pana, przypominając sobie niedawny gwałt.
Z jękiem przyjął jednak pana do połowy.
Dalej było już łatwiej, z ust zwierzątka wydobywały się westchnienia przyjemności.
Po chwili Kahan się do nich przybliżył i znowu zaczął drażnić go, ale tym razem jego sutki.
Kiedy mężczyzna był już cały w nim zaczął go powoli podnosić i opuszczać.
- Boli?
Zwierzątko pokiwało głową na ,,nie''.
Zwyczajnie było mu zbyt dobrze, aby cokolwiek powiedzieć.
Już po chwili bez pomocy pana samo nabijało się na niego, pojękując coraz głośniej.
To było wspaniałe uczucie, wypełnienie podobało mu się.
Lekko go przytrzymał.
- Poczekaj chwilę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz