czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 36

12 marca 2012


Witam wszystkich :) Parę drobnych informacji: Na pytanie czy treser będzie kontynuowany: Odpowiadam, tak będzie :)
Tę notkę chce zadedykować pewnej osobie, która mnie natchnęła do powrotu, a mianowicie Yorukashi :)


*************

Niby, krótka chwila ale dłużyła mi sie, nawet gdy odwracałem swoją uwagę i wdychałem wolno dość charakterystyczny zapach mężczyzny. Powoli żałowałem że to zrobiłem, że próbowałem targnąć się na swoje życie. Głupi impuls, nie byłem przecież słaby psychicznie.
Kiedy lekarz skończył przemywać obie rany dał chłopakowi czas na odetchnięcie.
Spokojnie pochował wszystko do swojej torby, a sam zaczął wyciągać z niej coś innego.
Mężczyzna spokojnie pomógł mu się położyć na brzuchu.
- To już ostatnie z badań, więc musisz wytrzymać…
Dodał lekarz spokojnie, podkładając mu sztywną poduszkę pod biodra.
Podejrzewałem, co będzie mi badać. Wcale nie było to fajne, nie chciałem żeby obcy facet oglądał mnie w tamtym miejscu i lekko się krępowałem. Starałem się myśleć o tym, że to tylko lekarz, widział niejedno, ale i tak byłem lekko spięty i podenerwowany..
- Nie chce – stwierdziłem.
Lekarz westchnął, ale nic nie powiedział, jak już tak leżał sunął z niego spodnie od piżamy.
- Musisz, to rutyna, nie będzie boleć…
Założył rękawiczki, a Serin siedział obok i go lekko trzymał, na wszelki wypadek.
Odgłos zakładania rękawiczek spowodował, że zrobiło się nieprzyjemnie dla mnie. Miałem jednak swoją dumę, więc nie próbowałem zwiewać, co zresztą byłoby głupie bo byłem nadal osłabiony.
- Dobry chłopiec…
Wyszeptał mu do ucha mężczyzna.
Lekarz zaczął od zbadania jego prostaty, by następnie posmarować jakiś przyrząd.
- Może być zimne…
Ostrzegł go jednak, a po jego słowach lekko włożył przyrząd w niego, lekko go rozchylając, wziął latareczkę i poświecił, zabrał ją i włożył palec badając go od środka, po chwili wyjął metalowe urządzenie, ale zastąpił ją jakąś grubszą rurką gumową, delikatnie wkładał ją w niego.
- Miałeś kiedyś robioną lewatywę?
Zapytał się spokojnie.
- Miałem, ale nie chce…
Powiedziałem natychmiast. To było bezwarunkowe, bo z moim poprzednim wspomnieniem nie wiązało sie nic fajnego. Wiedziałem że będę czuć dyskomfort psychiczny i fizyczny. Spojrzałem prósząco na mężczyznę za mną. Do tego rozpraszała mnie rurka.
Sarin gładził go po plecach.
- Spokojnie Justin… To nie będzie nic takiego…
- Muszę obejrzeć cię głębiej, nie będę robić ci lewatywy…
Uspokoił go lekarz.
Wyjął małe dziwne urządzenie i jeszcze jeden dłuższy i sztywny gumowy przyrząd nie grubszy niż nabój do pióra, większa rura, wcale też nie była taka duża, była wielkości markera, więc idealnie się komponowały.
Zaczął wsadzać jedno w drugie, oglądając coś na niewielkim monitorku.
- W porządku…
Wyjął najpierw mniejszy przewodzik, a następnie jednym szybkim ruchem drugi.
Nie było tak źle, odetchnąłem z ulgą i tylko cicho pisnąłem gdy wyciągnął szybko większą cześć. Po prostu się nie spodziewałem. Paradoksalnie byłem ciekaw czego dotyczyło to badanie, skoro i tak miał być koniec. Odwróciłem do nich do tyłu głowę, trochę zarumieniony.
- I co?
- I nic, zdrowy jesteś, nic ci nie jest… Możesz zacząć już lekcje…
To bardziej mówił już do Serina niż do chłopaka.
Zabrał wszystko, wstał i wyszedł.
- No widzisz, jesteś zdrów, czyli możesz już zamieszkać we swoim pokoju…
Głaskał go zadowolony po plecach.
- Deive… Będzie się tobą zajmować, więc możesz mu mówić co cię trapi…
Podciągnąłem spodnie od piżamy i usiadłem normalnie na łóżku krzyżując nogi.
- Co to znaczy zajmować?
Miałem wiele pytań. Ale to nasuwało sie najpierw, bo jak ma to niby wyglądać? Niby znałem ogólną zasadę dlaczego tu jestem, ale wciąż było mi nieswojo. Nie musiałem spędzać czasu w piwnicy, byłem obok kogoś kogo znałem tylko od dobrej strony... Ale jednak nawet krótki pobyt w pozycji zwierzaczka pozostawił mi poczucie że tam było łatwiej.
- Powie ci, co gdzie jest, co masz kiedy robić i jak, a jak coś pomoże ci się umyć, ubrać czy nauczyć się czegoś, pierwsze sesje będą tylko dla nas, później zaczniesz mieć wspólne z innymi…
Nie podobało mi się słowo sesja. Ale mężczyzna wydawał sie taki spokojny, więc stwierdziłem, że poczekam jak będzie.
- A gdzie mam iść do tego pokoju?
Wstał, podał mu ubrania.
- Proszę ubierz je…
Co prawda, była to koszulka, bielizna i koszulka, ale jednak.
Buty też mu przygotował, trampki dosyć wygodne.
Kiedy się ubrał wyszedł z nim i poprowadził do innej części skrzydła, gdzie znajdowały się 4 pokoje.
- Będziesz mieszkał w 4…
Wszedł do niego, na łóżku ktoś spał, był to dobrze zbudowany chłopak, plecami do nich. W pokoju znajdowały się 2 łóżka, 2 biurka, kanapa 2 fotele i ława, oraz wejście na balkon, który był połączony z pokojem nr 2.
-Chłopak się przekręcił i ich obserwował.
- Deive… To jest Justin… Masz się nim zaopiekować, od dzisiaj będzie pod twoją pełną opieką i za bardzo go nie uszkodź…
Po tych słowach zostawił ich samych.
Chłopak tylko coś mruknął i poszedł dalej spać.
Wyszedłem od razu na balkon i oparłem o barierkę przyglądając krajobrazowi, jednak moje myśli błądziły. Czy będzie mi tu lepiej? Co mnie czeka? To była chwila odpoczynku dla mnie, świeże powietrze odświeżało i rozjaśniało umysł... Gdy zaczęło robić mi się zimno, a księżyc przewędrował już dość długą drogę wróciłem do środka po cichu i zamknąłem drzwi, dopiero teraz poczułem że w pokoju jest chłodno. Rozebrałem się i wsunąłem pod kołdrę, w nikłym świetle księżycowym przyglądając śpiącemu chłopakowi. Moje oczy zamknęły się nie wiem nawet kiedy. Pogrążyłem się w niespokojnym śnie.
Widok z tego balkonu szedł na morze i plaże oraz na ogród.
W pewnym momencie ktoś zaczął go szturchać za ramie.
- Wstawaj… I się ubieraj idziemy na kolację, później idziemy się myć, a później możesz iść spać…
Warknął cicho, było widać, ze mu się nie podoba rola niańki, z drugiej strony komu by się podobała.
Przebudziłem się szybko, niemal zrywając z łóżka. Nie byłem zmęczony, bo wcześniej z nudów spałem. Szybko się ubrałem patrząc na chłopaka.
- Gotowy już jestem
Powiedziałem cicho.
Nie odpowiedział, po prostu skierował się do drzwi i wyszedł, miał gdzieś czy idzie za nim czy nie.
Zamknąłem drzwi i podążyłem za chłopakiem. Dziwny jakiś był, nawet odezwać się normalnie nie potrafił. Miałem nadzieje że zdobędziemy wspólny język, a jeśli nie... Gdy moje ręce się zagoją pokaże mu że też mam pazurki. Bo na razie byłem pewien, że nie dałbym rady w żadnej potyczce z lepiej zbudowanym ode mnie chłopakiem, gdy moje ręce po chwili unoszenia paliły ogniem.
Zeszli niżej i weszli do jadalni, bardzo podobnej do tej w której jadał, ze swoim pierwszym panem.
Jednak tu były już inne obrazy ukazujące kogoś innego, jeden był rodzinny, gdzie Justin mógł poznać Kahana i pana.
Ta jadalnia różniła się jeszcze tym, że tu było słychać, że ktoś tu jest w sumie siedziało tu jakiś 9 chłopaków, z nimi było ich 11.
Damian pomachał zadowolony ręką w ich stronę, ale napotykając wzrok Deiva mentalnie schował rękę i zaczął patrzeć na swój talerz.
W sumie dało się zauważyć 2 chłopaków starszych z wyglądu i budowy ciała, jakiś 4 dzieciaków dość młodych, i 4 których było trudno określić.
Chłopak usiadł koło starszego chłopaka i nakazał Justinowi usiąść koło niego.
- Widzę, że niańką zostałeś…
Skomentował drugi starszy chłopak.
- Przymknij się… myślisz, ze mi się to podoba?
- Nie… Ale nie martw się, są też dobre strony…
- Taaa… Jakie…
- Na przykład zabawa z takim zwierzaczkiem… Znam to z własnego doświadczenia… prawda Damianie?
Zapytał się patrząc w jego kierunku, ten tylko pokiwał zarumieniony głową.
- Ej ja nie jestem powietrzem…
Powiedziałem, nie podobała mi się ta sytuacja, gdy mówili o mnie w takim kontekście. Nie chciałem dać się zastraszyć i cicho siedzieć nie miałem zamiaru.
Nie odpowiedzieli, bo właśnie wnieśli kolację, każdy mógł sobie nakładać ile chce i czego.
- Możesz ruszać rękami?
Zapytał się go, widząc opatrunki na nadgarstkach.
- Tak - powiedziałem choć wiedziałem, że ręce nie są w najlepszym stanie.
Nałożyłem sobie i spokojnie jadłem, wolnymi ruchami unosząc sztućce by nie było widać jak drżą mi dłonie. Po chwili czułem już mocny ból, ale uparłem się aby zjeść to zjem. A poza tym musiałem je jakoś rozruszać.
Kiedy wszyscy zjedli, czekali na coś, dostali deser, jednak nie każdy go jadł, jedni brali ze sobą drudzy w ogóle nie jedli.
Chłopak wstał i ruszył do siebie zanosząc swój deser.
- Zjesz go jak się umyjemy.
Dodał, widząc, jak Justin zamierzał zjeść ciastko.
Zrobiłem więc tak jak Deive chciał i zabrałem sobie to też ze sobą. Czułem się przez chwile jak w szkole z internatem. No cóż, do wielu rzeczy mogłem się przyzwyczaić, a nie znałem zasad wszystkich, więc jak mogłem oceniać? Obawiałem się wciąż gdzieś w podświadomości potraktowania takiego jak wcześniej. Strach był we mnie i chwilami ciężko mi było się zachować normalnie.
W pokoju zostawili ciasto, a następnie wyszli kierując się na koniec parteru, za sypialnią w dół, aż doszli do łaźni, gdzie już było większość chłopców, myli się niczym się nie przejmując, wszyscy mieli ciała zadbane i zdrowe, nie było po nich widać śladu zużycia, i śladów od bata.
Kiedy się rozebrali poszli się myć Damian przyleciał też do nich lekko się ukłonił i zaproponował pomoc, więc chłopak mógł sam iść się odprężyć i umyć.
- I jak? Jak ci się mieszka? Szkoda, że do mnie nie trafiłeś…
Stwierdził siadając z nim, żeby się umyć.

8 komentarzy:

  1. Świetny blog, nie mogę sioę doczekać następnej części. Właściwie nie wiem nawet jak przeżyję do tego czasu. Zwłaszcza że tak się wciągnęłam w tego bloga że jednego dnia przeczytałam wszystkie notki. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. super blog! kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh , więc się przenieśliście ?
    Trochę mi to mówiąc szczerze nie na rękę x3
    Bo na fonie ta strona się nie włącza .
    Ale i tak się BAAARDZO cieszę że piszecie , będę czytać na komputerku x3
    Czekam na nowe notki :*
    Powodzenia , kocham was! x3

    Pisze Boku-chan wcześniej na tamtym blogu dałam kilka komów x3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że blog jest kontynuowany. Już dość dawno trafiłam na ten blog i normalnie aż mnie skręcało żeby czytać dalej. Ciekawią mnie dalsze losy zwierzaczka i podoba mi się Devie, nie wiem czemu tak jakoś. Kiedy dodacie nowy rozdzialik?
    Zapraszam na naszego bloga(mojego i Chiyeko). http://yaoi-romantic-stories.blog.onet.pl/

    Tsuki~

    OdpowiedzUsuń
  5. blog oczywiscie zaglibisty ale zróbcie cos z narratorem. najpierw jest w 1os a potem w 3. troche sie w wym gubię. ale cała reszta jest bez zarzutów:)

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest super! Straaasznie wciągające ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. 22 year old Speech Pathologist Emma Mapston, hailing from Bow Island enjoys watching movies like Melancholia and Table tennis. Took a trip to Rock Art of the Mediterranean Basin on the Iberian Peninsula and drives a Mercedes-Benz 300SL. kliknij aby przeczytac wiecej

    OdpowiedzUsuń