czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 17

31 lipca 2009

Znowu oberwał w policzek.
- Nie zapominaj,z kim mówisz… Poprosił mnie, abym go gwałcił zamiast ciebie…
Czekał na reakcję chłopaka.
Chłopakowi nie mieści się to w głowie.
- On na to nie zasługuje.
Choćby sam miał być zgwałcony...
- Nie zasługuje? Wypowiedziałeś to tak jak by to była jego wina, że to się stało nie twoja... Ale wiesz, co, mam lepszy pomysł, zgwałcę was obu spełnię i jego i twoją prośbę.
Wzdycha cicho.
- Ja ci nie bronię, ale to raczej niesprawiedliwe.
I tak go już nic bardziej nie pogrąży.
Znowu dostał z liścia tym razem mocniej.
- Nie zapominaj się…
Chłopak wzdryga się czując uderzenie.
- To ty mnie nie bij!
Nie ma zamiaru być grzeczny.
Znowu go uderzył tym razem jeszcze mocniej.
- Nie przestanę do póki nie zrozumiesz…
Zaczynał go na nowo wkurzać, ale już miał dla niego przygotowaną karę.
- Czego?
Pyta chłopak dotykając palcami policzka.
Zdaje mu się, że zaraz zacznie puchnąć.
Wyciągnął z kieszeni kajdanki zapiął mu je lekko się uśmiechając.
- A teraz…Wyczyszczę cię porządnie…
Podszedł z nim, ciągnąc go do stołu, na którym go położył, ręce miał wyciągnięte do przodu i na dół, podpięte do innych łańcuchów, które były częścią stołu, zapiął mu też nogi, które były rozwarte, na szczęście dzieciak był nago, więc się nie musiał trudzić z ściąganiem jego ubrań.
- A teraz,nauczę cię dobrych manier…
Przejechał dłonią po jego rozerwanym wejściu.
- O już się zaczęło goić…
Cmoknął.
- Niedobrze…
Jęknął czując ten dotyk.
Wydawało mu się niemal, że coś się tam poruszało
- Co chcesz zrobić?
Już w tej chwili się boi.
Odwaga zbyt szybko uciekła.
Czuł się taki otwarty.
Włożył w niego 2 palce beż żadnego ostrzeżenia, ale nie był to jednak brutalny ruchjednakże chłopa to tak odczuł.
- Dalej widzę, że się zapominasz…
Krzyknął, znów poczuł, że coś zostało tam w środku naruszone.
Mimo że to było delikatne.
- Co to ma być?!
Wyjął z niego zakrwawione palce i wytarł je o niego, sięgnął pod stół i wyjął jakieś naczynie z jakimś płynem oraz jakiś przezroczysty przewodzik, kiedy podniósł je chłopak stracił je z zasięgu wzroku.
Lekko się uśmiechnął wsadził przewodzik w niego, nie starając się go uszkodzić, kiedy wepchał w niego odpowiednią ilość drugą stronę wsadził do pojemnika.
-Delikatnie, nie delikatnie…
Zaczął wodzić po jego kręgach powtarzając ciągle te same słowa.
- Delikatnie...
Był pełen złych przeczuć, co do tego urządzenia.
Chłopak nawet, jeśli się buntował wolał nie wiedzieć, co to ma być.
Dojechawszy do ostatniego kręgu wymówił słowo:
- Niedelikatnie…
Nacisnął coś, a chłopak mógł poczuć jak woda się w niego wlewa, drażniąc go tym samym i powodując dziwne uczucia.
Jęknął. Woda w środku była nieprzyjemna i oblewała wciąż ledwo zgojoneobszary.
To było upokarzające, chłopak znów niemal płakał.
Płyn docierał tam gdzie nie dotarto nawet podczas gwałtu.
Na twarzy młodego widać było zadziwiającą mieszankę uczuć. Nienawidził go!
- I jak się mój kundelek czuje…
Zapytał żartobliwym głosem, gładząc go po kręgach.
- Ale to jeszcze nie koniec przyjemności… Mam ich więcej, specjalnie dla ciebie…
Znowu nacisnął i następne pół litra się w niego wlało.
- Robisz to specjalnie?!
W oczach stanęły mu łzy, gdy poczuł przerażające uczucie jeszcze wyżej. Czuł się jak nadmuchany.
Chłopak nie wiedział, że to takie nieprzyjemne.
Nie odpowiedział mu tak jakby dzieciak nic nie mówił, po prostu bawił się nim.
- Co by tu jeszcze zrobić…
Mówił teatralnie.
- Może jeszcze pół litra… Hmm do 2 litrów można i się nic nie stanie, czy może lepiej…
- Dwa litry?
Jego głos mówi, że jest znów przerażony.
Jest pewien, że nie ma więcej niż jednego, a już to jest nieprzyjemne.

1 komentarz:

  1. Ostro... Ale nieźle. Podoba mi się, że zaczął się buntować, a nie tylko skomleć.
    Ciężko mi się przyzwyczaić do tego jak piszecie, czasem się gubię i muszę przeczytać dwa razy, bo nie wiem kto teraz mówił czy dawał myśl. Do tego czas teraźniejszy, którego nie używam i coraz rzadziej spotykam.
    Ale pomijając to, opowiadanie jest ciekawe. Wciągające, choć gdy je czytam dziwnie się czuję... Niby podniecenie niby groza ;p

    OdpowiedzUsuń