poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt !!



Choinki świecącej
Gwiazdki błyszczącej
Pysznej kolacji
Sylwestrowej libacji
Gwiazdora grubego
Kaca ogromnego
Wspaniałych wrażeń
Spełnienia marzeń


W ramach prezentu daje wam big nocie :) I życzę sytej kolacji jak i nasycenia się tym co piszemy na długi czas xD
Ale też dziękujemy za cierpliwość, która nie jednokrotnie nas obdarzyliście, za ciepłe komentarze i za to, że czekaliście ten rok na naszą reaktywację, co nas w sumie zmotywowało do dokończenia owego bloga :-) 
Pozdrawiamy i czekamy na komentarze :-)


~*~*~*~

- Ufam ci
Nie wiem dlaczego to powiedziałem, ale miałem taką potrzebę.
- To dobrze…  Wstań, muszę cię umyć i idziemy na kolację… Na dzisiaj wystarczy, musisz się jeszcze pouczyć…
Nie powiem, że nie odetchnąłem z ulgą. Tylko dlaczego trzymał mnie w niepewności do końca, że to zrobi? Sprawdzał mnie?
- Umyje się sam, umiem.
- W to nie wątpię, ale po fistingu… Mięśnie nóg strasznie słabną, więc na stojąco się na pewno nie umyjesz…
Wziął go na ręce i razem z nim wszedł pod prysznic, trzymał go dłonią w pasie delikatnie podtrzymując.
- Głodny?
- Szczerze? Czuje się jakbym nie jadł dziś nic. Wiesz... Nie chce chwalić dnia przed zachodem słońca ale z tobą są lepsze lekcje niż z Deivem.
Przyznałem, naprawdę tak było.
Nie wiele miałem ich z poprzednim opiekunem, ale nie nauczyłbym się przy nim raczej tego co przy Sonie.
Nie odpowiedział mu na początku.
- Deive jest za miękki, ale jak wróci nie będziesz mięć juz tak lekko... Chyba, że już zawsze zostaniesz ze mną...
Mówiąc ostatnie słowa lekko się uśmiechnął, w gruncie rzeczy lekcje brał bardzo poważnie, ale na co dzień był jak na razie bardzo fajny.
- Deive nie umiał podzielić zajęć od dnia normalnego, ale trochę mu się nie dziwie... Serin wie co robi i na pewno wyjdzie mu to na dobre.
- Co mu wyjdzie na dobre?
Przez przypadek dowiedziałem się więcej, co się dzieje z Deivem.
Ciekawiło mnie to, choćby ze względu na to, że nie widziałem go nigdzie.
Ale szczerze, mimo wcześniejszej nienawiści do Sona, wolałem zostać z nim, może czasem naprawdę się go bałem, nie zgadzałem z tymi jego zasadami o nagości, ale zawsze mówił mi co zrobi.
I ostatecznie, nigdy nie zrobił mi krzywdy.
No i dochodziło to, że lubiłem spać z nim w łóżku.
 Decyzja co będzie nie należała do mnie, nawet się co do tego nie łudziłem, ale cieszyłem, że chwilowo nie jest tak źle.
Obmył go całego delikatnie, jednak wejście wziął inną końcówkę od prysznica i tak po prostu włożył ją w niego.
- Musisz pozbyć się całego żelu, bo inaczej wszystko będzie z ciebie wylatywało, więc się zrelaksuj i na spokojnie powiedz mi jak będziesz pełny.
Początkowo nie wiedziałem, kiedy będę pełen.
Jednak nie czułem się już tak skrępowany przy nim.
Gdyby nie było to dla mojego dobra, powiedziałbym niemal od razu. Kiedy poczułem nieprzyjemny ucisk i pewność, że nie zmieści się więcej odruchowo dotknąłem swojego brzucha.
- Wystarczy.
Zakręcił kurek i odsunął się od niego, ale nie puszczał trzymał go dalej.
- Kucnij i się jej pozbądź...
Nie prosiłem go o żadne zamykanie oczu, widział mnie już w takiej samej sytuacji i znałem bezsensowność prośby o to.
Po kilku sekundach woda zaczęła ze mnie wypływać, starałem się kontrolować strumień.
Tak jak poprzednim razem poczułem ulgę, ale teraz także zmęczenie.
Kucnął również i włożył mu bez niczego 2 palce, czuł jeszcze trochę żelu, ale zastanowił się czy go zostawił, postanowił jednak nie powtarzać czynności.
- ok, jesteś czysty, więc możemy wychodzić i iść na kolację.
- Jestem wykończony
Przyznałem szczerze, łapiąc się go żeby wstać.
Gdyby nie głód, nie szedłbym na kolacje tylko spać.
- Ok, to jak zjesz to mogę cię zanieść do sypialni, ale musisz dojść o własnych siłach.
Stwierdził ubierając go w jakieś ubrania, kiedy go ubrał, sam się też ubrał i wyszli spokojnie do jadani.
Usiadłem na krześle starając się nie dać po sobie niczego poznać.
Trudno było mi jednak w spokoju jeść, bo spodnie ocierały się o mój wrażliwy odbyt.
Starałem się jednak to ignorować.
Jadłem dużo, ale niespecjalnie szybko, byłem głodny.
Obserwował go chociaż na niego nie patrzył, kiedy zjadł i widział, że on dalej je o dziwo nie zrobił mu na złość i nie wstał, a dobrał sobie ciasteczko.
Dając mu czas na zjedzenie posiłku.
Kiedy skończyłem jeść, sam się zdziwiłem, że dałem radę tyle zjeść.
Spojrzałem dopiero wtedy na Sona i zauważyłem, że je ciastko.
 Zastanawiałem się, czy specjalnie, ale po pierwsze głupio było zapytać, po drugie pewnie by mi nie odpowiedział.
 Dopiłem herbatę i poczułem się już całkiem padnięty, choć powinienem teoretycznie nabrać sił.
Wstał i wyszedł, czekał na niego, żeby spełnić to co mu powiedział.
Wyszedłem za nim, na korytarz i podszedłem tak blisko jakbyśmy mieli się całować.
- Weźmiesz mnie?
Zapytałem, zabrzmiało to dość dwuznacznie, ale chodziło mi o zaniesienie.
- mogę cię wziąć tu i teraz jeśli tego chcesz.
On właśnie pomyślał o tej drugiej rzeczy.
Zarumieniłem się.
- Może kiedy indziej, nie jestem ekshibicjonistą, a poza tym mojemu tyłkowi należy się zasłużony odpoczynek. Zanieś mnie do pokoju, proszę.
- Wiem, wiem… Ale powiedziałeś to tak dwuznacznie…
Wziął go na ręce i zaniósł do pokoju, gdzie posadził na łóżku rozebrał i okrył.
- Śpij, ja muszę coś jeszcze porobić…
Wyszedł z pokoju zostawiając go samego.
Mimo, że najchętniej walnąłbym się spać wyciągnąłem notatki i zacząłem się uczyć. Musiałem obkuć wszystko idealnie, żeby zdać. Usnąłem jakąś godzinę później z głową między kartkami.
Wrócił przed 22, umył i rozebrał, odłożył jego notatki i ułożył go w normalnej pozycji, sam też położył się przy nim i delikatnie pocałował w czoło.
- Dobranoc…
Wyszeptał i zasnął.
Przez sen przytuliłem się do niego.
Obudziłem się wczesnym rankiem, dużo wcześniej niż powinienem i leniwie spoglądałem na Sona. Nie ruszałem się nawet, nie chcąc go obudzić.
Jakimś dziwnym trafem on tez już nie spał, ale nie dawał mu możliwości stwierdzenia tego, dłoń powoli zjechała na podbrzusze chłopaka, nie otwierając oczu, był ciekaw co się stanie.
Był ranek i miałem ochotę na pieszczoty, będąc pewnym, że on nie będzie o tym wiedział ani nawet nie wie co robi nie ruszyłem nawet jego ręki.
A jednak mój oddech przyspieszył, wiedziałem że mam poranną erekcję, ale nie dogodziłbym sobie, tak by go nie obudzić.
Więc zdarzyła się na mój gust sytuacja idealna.
Zaczął go dłonią pieścić po jądrach, członka nie ruszał dał mu możliwość samemu dogodzenia sobie.
Nie potrafiłem wstrzymywać teraz swojej dłoni. To było chore, że patrzyłem na niego i masturbowałem się. Zamknąłem oczy.
Kiedy chłopak był bliski spełnienia, jednym szybkim ruchem obrócił go na brzuch, położył się całym ciałem na nim i zaczął w niego wchodzić, chciał sprawdzić czy żel dalej w nim jest, a jak nie mówi się trudno.
Ledwo zdążyłem pisnąć z zaskoczenia zanim moja głowa wylądowała w poduszce. Serce biło mi strasznie szybko i czułem się dziwnie skrępowany, że on nie spał tylko specjalnie to zrobił.
Jednak nie wchodził, leżał na nim udając, ze śpi.
Leżałem bez ruchu upewniając się, że on śpi.
Nie rozumiałem tej sytuacji, ale miałem swoje potrzeby, dla próby delikatnie przesunąłem się aby jego członek wszedł we mnie bardziej.
Zgryzłem usta, żeby nawet nie westchnąć.
Kiedy Justin się wiercił, on sam z siebie tak zwane „samo” wchodził w niego, nie był strasznie ciasny, więc na pewno nie odczuwał bólu.
Po chwili takich ruchów i z ręką między nogami byłem już na granicy spełnienia. Zgryzłem mocniej usta.
I w tym momencie Son przewrócił się na 2 bok wychodząc z niego cały.
Miałem w tym momencie gdzieś co sobie pomyśli i co zrobi, chciałem w końcu dojść, byłem sfrustrowany, przewróciłem go na plecy i dosiadłem.
Poruszyłem się kilka razy na nim i doszedłem w dłoń, trochę skapnęło z między moich palców na jego brzuch ale nie przejąłem się, rozkoszowałem się spełnieniem.
Nawet nie zauważył, że jest obserwowany, był ciekaw jak sie teraz zachowa.
Zszedłem z niego i zlizałem swoją spermę z jego brzucha.
 Nie chciałem zostawić śladów... A zresztą lubiłem nawet ten smak.
Zastanowiłem się przez sekundę, ale nie miałem serca zostawić go w takim stanie, poza tym skoro do tej pory się nie obudził to nie powinien teraz.
 Usiadłem między jego nogami i obciągałem mu.
On go dalej obserwował, ale nic nie mówił było mu bardzo dobrze, to było ciekawym doświadczeniem.
Robiłem mu dobrze, jednak czułem się inaczej niż zwykle.
Zwykle nieświadomie nie byłem całkiem naturalny.
 Teraz dłonią gładziłem jego pachwinę, zmierzałem wyżej i niżej.
Zajmowałem się nim wolniej niż zwykle, ale dokładniej.
Było mu zbyt dobrze, więc lekko odchylił głowę do tyłu, w końcu spał więc jak mógł się kontrolować?
Sprawiało mi to coś w rodzaju zadowolenia, bo wiedziałem, że przez sen udawać się nie da. Przeciągałem tą chwilę, ale kiedy wystrzelił mi w usta, przełknąłem. Choć w myślach zarzekałem się, że tego nie zrobię. Przeciągnąłem się i położyłem obok niego uśmiechnięty, przykryłem nas jakby nigdy nic.
Kiedy miał głowę odchyloną z otwartymi oczami i z uśmiechem na ustach doszedł, później znowu spoważniał, a kiedy Justin położył się przy nim pocałował go w policzek i spał dalej.
Usnąłem jeszcze, obudziłem się tym razem o normalnej porze.
Wstałem i powlokłem się do łazienki pierwszy.
Obrócił się na bok i leżał, ale tylko chwilę też wstał i jak by nic wszedł do niej, mijając go załatwiającego się wszedł pod prysznic i zaczął się myć.
Kilka minut potem wyszedłem z łazienki i korzystając, że go nie ma zacząłem ćwiczyć.
Do śniadania była i tak jeszcze chwila a notatki znałem na pamięć.
Kiedy wyszedł ubrany, jego widok go ucieszył.
-Skończyłeś? To idziemy biegać.
Spojrzałem na niego, i przypomniało mi się, co robiliśmy... Albo raczej robiłem jakieś dwie godziny temu. Ubrałem się szybko.
- Jak się spało?
- Dobrze, ale pierwszy raz miałem, aż tak mokry sen...
Odwróciłem wzrok co trudne nie było bo wyszliśmy na korytarz. Dalej nie byłem pewny czy spał. Niby spał, ale nie obudziłby się przez cały stosunek?
- To chyba dobrze?
- No nie wiem, nie lubię się budzić spocony... A ty lubisz mięć mokre sny?
- To zależy, ale raczej nie.
Powiedziałem rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Co tak cię rumieniec obleciał? Masz coś na sumieniu?
- Nie muszę się ze wszystkiego spowiadać.
Powiedziałem zdecydowanie.
- Nie musisz, ale lepiej było by jak byś mówił o swoich fantazjach, mógł bym je dla ciebie spełniać.
- Naprawdę? To... To byłoby fajne. Ale nie chce żebyś się ze mnie śmiał.
Powiedziałem wprost, wyszliśmy już na zewnątrz, spiąłem włosy gumką, którą miałem od Damiana.
Kiedy biegali ten spokojnie, zwolnił tempo prawie do szybkiego chodu.
- Nie będę się śmiać, powiedz...
- Powiem ci wieczorem
Powiedziałem, jakoś... Nie miałem ochoty teraz tego mówić.
-Dobrze, ale pamiętaj żeby nie zapomnieć. Jak się czujesz? Masz siłę biegać?
- Tak czuje się dobrze, trochę dziwnie jeszcze... Tam, ale to nic.
Zaczęli biegać, spokojnym tempem, żeby chłopak się za bardzo nie zmęczył.
- Dobrze, niech więc będzie. Długo jeszcze będziemy biegać?
- Nie już kończymy, a co masz dosyć?
- Nie całkiem, ale mnie kostka trochę boli.
Mruknąłem.
- Usiądź tutaj na ławce, zobaczę czy czasem nic ci się w nią nie stało…
Usiadłem i odsłoniłem kostkę, była tylko lekko przypuchnięta.
- Nic mi nie jest, tylko źle stanąłem.
Lekko ją dotknął.
- Obłożymy ci ją plastrami chłodzącymi, powinno pomóc, więc spróbuj jej nie nadwyrężać dochodząc do pokoju.
- Dobrze, to wracamy już?
Wiedziałem, że nic nie będzie, wiele razy mi puchła kostka po treningach.
- Tak... Czy mam cię zanieść?
Zapytał, musiał wiedzieć, czy jest w stanie dojść samodzielnie.
- Pewnie, że przejdę
Wstałem, jak biegać mogłem to co tam kłucie w kostce.
- No to chodź…
Ruszył w wolnym tempie, obserwując go jak chodzi.
Nie utykałem, ani nic w tym stylu, szedłem prosto, może trochę się krzywiłem co któryś krok.
- Ej, nie jestem niepełnosprawny, możemy iść.
- przecież idziemy…
Zdziwiła go jego odpowiedź…
- Tak wolno?
Zapytałem z uniesioną brwią.
- Tak wolno, bo to jest chodzenie, jak było by szybciej był by to już trucht…
- Zawsze traktujesz ludzi jak idiotów? Szedłeś wolno jak o kulach.
Powiedziałem.
- Nie, a ty tak nie pyskuj, bo kiedyś ktoś ci za to odwinie.
Odpowiedział zgodnie z prawdą.
Jak się okazało nodze nic nie było, czas Justinowi mijał szybko, nic dziwnego skoro praktycznie każda minuta jego czasu była czymś wypełniona. Nie można powiedzieć, że stał się grzeczny i ułożony, ale starał się nie wychylać, sama nauka zajmowała już mu czas, co dopiero jeszcze lekcje z Sonem.
Najważniejszym celem chłopaka stał się obiecany wyjazd, choć starał się zasłużyć, wciąż nie był pewien czy jego były Pan, nie zapomniał jednak.
Przyzwyczajał się do trybu życia tutaj, jednak chęć wyrwania się nawet na chwile wydawała się kusząca. Wiedział, że nic nie będzie takie jak wcześniej, wyzbył się już takich wyobrażeń, prawdopodobnie nawet nie umiałby już być Justinem sprzed porwania.
Właściwie, praktycznie nie myślał już o przeszłości, lekcje się skończyły, a on siedział z zeszytem i powtarzał po raz setny jakiś wzór, którego nie mógł zapamiętać.
Nawet nie zauważył kiedy minął tydzień, zajęcia przedmiotowe, zajęcia z Sonem i Damianem wypełniały mu cały dzień, nie miał nawet możliwości nawet przemyślenia tego co było lub co ma być, bo kiedy miał wolne Son dawał mu jakieś dziwne lub głupie zajęcie i tak jakoś szybko minął tydzień.
W sobotę kiedy Son czytał książkę na balkonie w czasie wolnym ktoś zapukał do pokoju i wszedł.
Był to kolega z klasy Justina.
- Serin chce cię widzieć u siebie w gabinecie.
Powiedział spokojnie do Justina, który siedział nagi na łóżku.
Po tym oświadczeniu wyszedł zostawiając ich samych.
Justin zebrał się z łóżka i ubrał, nie odzywał się do Sona, po co miał się mu z czegokolwiek tłumaczyć.
W głębi, cieszył się, bo to znaczyło prawdopodobnie, że pojedzie.
Kiedy wszedł do gabinetu, mógł zobaczyć Serina za biurkiem oraz byłego swojego Pana, kiedy wszedł przestali rozmawiać i obaj się lekko uśmiechnęli do niego.
- Justin za 5 minut widzę cię w holu powiedz swojemu opiekunowi, że jedziesz na wycieczkę i się przebierz jak chcesz, resztę powiem ci w drodze…
Oznajmił były Pan chłopaka, wracając do poprzedniego tematu rozmów ze swoim bratem.
Justin po prostu musiał wrócić do siebie.
- Dobrze
Powiedział cicho i wyszedł, choć w środku skakał z radości. Droga do pokoju, nigdy taka szybka nie była jak tym razem.
- Hym... Son? Będziesz miał spokój, jadę na wycieczkę.
Spojrzał na niego znad książki.
- Hmm… kup mi jakiegoś niewolnika, a odpuszczę ci 4 zajęcia w tygodniu…
Odpowiedział, aby wrócić do lektury po tym czasie.
- Dobrej zabawy…
Dodał jak ten już wychodził.
Wyszedł i podążając do umówionego miejsca.
Oprócz radości, czuł się jednak trochę niepewnie.
 Nie wiedział czego się ma spodziewać.
Czekał już tam na niego mężczyzna, kiedy go zobaczył wyszedł pierwszy, poszli na lotnisko do helikoptera.
Kiedy wsiedli dopiero się do niego odezwał.
- Zadowolony? A może przestraszony, że cię tam sprzedam komuś?
- Po pierwsze i tak nie mam prawa decydować, po drugie i tak to by się kiedyś stało.
Gdzieś na skraju świadomości bał się, ale to raczej strach przed nieznanym.
A poza tym, gdyby miał być sprzedany, to przykrywka nie byłaby potrzebna.
- Jak dolecimy będę musiał założyć ci taką o to obróżkę.
Pokazał cienką obróżkę z dodatkami , którymi były kamienie.
- To jest oznaką, że już jesteś kogoś wiec nikt nie może cię kupić, nawet jak byś był tam ze mną a byś jej nie miał na sobie, za pewne jakiś by się trafił chętny kupiec, dla tego dla bezpieczeństwa lepiej ją mieć na szyji…
Niestety nie było mu dane podziwiania widoków, gdyż dostał przepaskę na oczy.
- Wybacz, ale muszę, żebyś nie wiedział gdzie lecimy i gdzie obecnie jesteś…
- Jej, przecież nie mam mapy w oczach, nie zapamiętałbym nawet.
Powiedział, ale raczej nie z przekory, ale wydawało mu się, że będzie się nudził nic nie widząc.
 Ostatecznie jednak Justin poprawił opaskę, bo wsunęły się pod nią włosy i oparł głowę wygodniej.
- Właściwie, dlaczego pozwoliłeś mi wybrać się z tobą?
- Hmm… Bo miałem taki kaprys? Nie wiem stwierdziłem, że taka wiedza może ci się przydać z 2 strony chciałem mieć dobrego doradcę.
- Nie będę zbyt dobrym doradcą.
Stwierdził pewnie, jakie miał niby kompetencje? Sam nie umiał się zwykle zachować.
- Zrozumiesz jak dolecimy… Na razie możemy zając bardziej aktywnie czas spędzony razem…
Justin nie wiedział kiedy mężczyzna uklęknął przed nim i rozpiął mu spodnie.
Delikatnie wziął w usta jego członka i zaczął mu dogadzać.
To, że Justin nie widział potęgowało doznania.
Zaskoczony, że jego były właściciel to robi jęknął cicho.
Było dobrze... A nawet bardzo.
Delikatnie wargami przesuwał się w górę i w dół jego trzonu, jak był na czubku delikatnie go przygryzał zębami.
Chłopakowi wydawało się to snem, fakt kto robi mu dobrze, jeszcze bardziej go kręcił. Z trudem powstrzymywał się, aby być cicho.
Widząc, jak ten się hamuje przestał.
- Justin mimem jesteś? Pojękuj, a nie ukrywasz to co najlepsze… Będziesz jęczał? A może nie chcesz się dalej bawić?
- Przepraszam, chce...
Gdy spojrzał na miejsce gdzie powinien się znajdować były pan, odrobinę się wystraszył, to było silniejsze niż wiedza, że raczej nic mu złego nie zrobi.
- Więc jęcz…
Dodał pieszcząc go znowu.
Nie wstrzymywał się już, był naturalny.
Czuł wzrastające napięcie, które powodowało coraz częstsze pojękiwanie.
Uśmiechnął się lekko między pieszczotami, jednak w momencie kiedy ten już prawie doszedł przestał.
Popchał go delikatnie, żeby ten się na bok położył, usiadł za nim i ze śliną delikatnie zaczął palcami go penetrować.
Nie wiedział skąd on, mógł wiedzieć że Justin prawie dochodzi. Zaskoczyło go, że chce go przygotować bo tak naprawdę, nie było takiej potrzeby.
Chciał sprawdzić jak bardzo Justin się zmienił, wiec po jednym palcu, weszła w gre gumka, a po niej już chłopak mógł poczuć jak jego były Pan delikatnie w niego wchodzi.
- W porządku?
- Tak... Zapomniałem już jaki jesteś... Duży.
Cały ten proces obudził w Justinie wspomnienia...
Ale to było lepsze niż wtedy, czuł się pewnie i wiedział, że będzie genialnie.
To było inne niż uprawianie seksu z Sonem, o wiele lepsze.
Wszedł cały dał mu chwilę, a kiedy poczuł jak chłopak napiera na niego lekko biodrami wiedział, że już czas pokazać mu co tak naprawdę stracił.
Powoli się ruszał, jednak do końca i prawie cały wychodził, stymulował go tak, drażniąc się, chcąc usłyszeć przekupne jęki, za które mógł przyspieszyć.
Teraz nie potrafiłby nad sobą panować jęczał głośno i bezwstydnie, czuł jakby każdy ruch był dokładnie rozplanowany, bo każdy niósł samą przyjemność.
Drażniła go jednak ta prędkość, chciał więcej i bardziej.
   - Błagam... Jeszcze…
- Nie chcesz się ze mną bawić? Długo i przyjemnie? Wolisz byle jak na szybkiego?
Wiedział, że popełnił błąd, ale nie miał ochoty nad tym się zastanawiać.
- Wole wolno, przepraszam panie.
Końcówkę dodał automatycznie, miał tak to wpojone.
Pocałował go w szyję i wyszeptał.
- nie musisz przepraszać… I też nie jestem już twoim panem, ale widzę, że w końcu się nauczyłeś dodawać to słowo, w nagrodę zmienię tempo…
Zmienił na szybsze, ale dalej wchodził w niego tak jak wcześniej.
Teraz było już idealnie, w tej chwili żałował, że nie może być przy nim cały czas.
Gdyby wiedział, to co wie teraz nigdy nie zrobiłby tak głupiej rzeczy.
 Oddychał szybko i urywanie.
Zabawiali się tak dobre 20 minut, kiedy to pierwszy doszedł Justin nie mogąc wytrzymać.
- uuu szybciutko… Ale nie martw się, przed nami jeszcze 10 minut lotu, więc myślę, że usta wystarczą całkowicie, żeby mnie zadowolić.
Usiadł, a go przeciągnął na 2 bok, zdjął gumkę i nakierował jego usta na swoją męskość.
Zajął się więc nim, był wiele lepiej mu szło niż kiedyś.
 Podparł się lekko łokciem dla wygody.
Momentami wolno, chwilami szybciej przesuwał ustami, biorąc go jednak prawie zawsze do końca.
- Widzę, ze w tym też się polepszyłeś… To dobrze…
Doszedł mu w usta po 5 minutach, zastanawiał się czy połknie, czy może wypluje.
Justin połknął, było to już dla niego naturalne, nie myślał nawet o tym. Był zadowolony i zaspokojony... Pragnął powrotu do byłego właściciela. Czuł się tak inaczej w jego obecności... Ale wiedział, kogo była wina, oraz miał świadomość, że gdyby teraz nadal z nim był nie doceniałby.
- Zrobiłeś to, aby pokazać mi co straciłem, prawda?
Zapytał Justin podnosząc się do siadu.
- Nie, zrobiłem to żeby zobaczyć jakie postępy zrobiłeś… I dla zabawy…
Zdjął mu przepaskę, helikopter właśnie przygotowywał się do lądowania.
- Musimy zmienić środek transportu…  Więc radze zapiąć pasy.
Przyłożył na chwile rękę do oczu, gdy nagle zrobiło się jasno, aż go zabolało. Zapiął pasy.
- I co, zrobiłem postępy?
- Tak... Zrobiłeś, chodź powiem ci wolałem dawnego ciebie, było więcej zabawy...
Zauważył patrząc się na lądowisko.
Byli na terenie pustynno górzystym, niedaleko lotniska czekały 2 jeepy, które miały ich przetransportować na miejsce spotkania.
Próbował umiejscowić miejsce na mapie, ale nawet przy jego nikłej wiedzy wiedział, ze istnieje dużo miejsc o takim ukształtowaniu.
 Zastanawiał się... Że gdyby, może gdyby udało się... Ale to bez sensu, zbeształ się za te myśli, co by niby dalej zrobił, nie miał nawet paszportu.
- Nie martw się, godzina dobrego zachowania to jak na mnie dość dużo.
Zaśmiał się słysząc jego wyznanie.
- Nie martwię się… Mogę ci zdradzić gdzie jesteśmy, chcesz?
- Jasne, że chce. Choć pewnie, ta wiedza nic mi nie da.
Powiedział i spojrzał ciekawie.
- Ale w zamian za tą informację spełnisz jedną mała prośbę, o której nie wspomnisz Serinowi, dobrze?
- No... No dobrze…


32 komentarze:

  1. Boskie, boskie i jeszcze raz boskie. Ale mam ochotę wziąć strzelbę i zrobić nią porządek za to, że skończyło się w takim momencie! Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuuuudowneeee! ;) mam nadzieję że szybko będzie następna notka bo w takim momencie przerwać? To jest niemoralne xd wesołych świąt! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzialik jak zwykle bajeczny<3 cud, miód i orzeszki...^_^
    Z niecierpliwością czekam na next... ciekawi mnie czy macie w planie powrót Justina do byłego pana... bo ja osobiście wole Sona:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebity jest po prostu pniecie się na wyżyny i chyba chcecie zdobyś Mont Everest mam taką nadzieję bo wasze opowiadanie to dzieło sztuki a targ niewolików cudowne czekam na nowe opowiadanko .

    Pozdrawiam i życzę wesołych świąt Jaruzaki

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaram się tym *,*

    m.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super Notka warto było czekać. Mmm akcja Justina i Pana była Świetna. Nie mogę się doczekać kolejnej części ^,^

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    rozdział jest fenomenalny, Son jest taki miły teraz dla Justina (chodzi mi o tą sytuację na kolacji, że nie zachował się wrednie i pozwolił mu spokojnie zjeść), w końcu upragniony wyjazd, Akcja w helikopterze między Justinem, a Panem świetna, zastanawia mnie co to za prośba..
    Weny, weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju, rozdział świetny *.* czekam kiedy dodacie nowy, mam nadzieje że szybko ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny ten rozdział :D czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne! Przeczytałam pięćdziesiąt rozdziałów dziś w nocy, resztę niestety musiałam doczytać dopiero teraz. Czytałam to kiedyś, kiedy mieliście napisane chyba z... 30 rozdziałów? Ale wtedy taka duża ilość seksu mnie nie zadowalała. Chciałam miłości xd A teraz się zmieniło i tak się wciągnęłam, że nawet nie zauważyłam jak z 1 w nocy zrobiła się ósma xd Świetne! Te wszystkie metody "tortur" Justina... Choć zgadzam się z byłym panem - wcześniejszy zwierzaczek był lepszy. Taki niedoświadczony, niewinny. Bo teraz to taki... wyruchany w szerz i wzdłuż XD. Nie, żeby mi to przeszkadzało. I wolałabym by był z dawnym panem, nie z tymi wszystkimi nastolatkami napalonymi. Wtedy było na pewno lepiej.
    Niestety, mam też do czego się przyczepić. Błędy ortograficzne, językowe i stylistyczne. Trochę ciężko się czyta jak jest więcej osób. I jednoczesne pomieszanie czasu przeszłego z teraźniejszym plus pomieszanie narracji pierwszoosobowej z trzecio. Trochę to denerwuje, więc polecam małą zmianę. Ale jeśli wam się nie chce lub po prostu tak lubicie - trudno! I tak fajnie się czyta, ponieważ docenia się fabułę (i sceny seksu!) a nie styl ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejne tak długie jak ten rozdziały jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowe opowiadanie, wiadomo zaczynaliśmy, byliśmy młodzi i głupi xD A teraz już staramy się mniej błędów, jednak zawsze coś się przeoczy dla tego używam programu, niestety nie raz nam proponowano korektę, jednak jak czytałem to po owej korekcie, ten tekst stał się zupełnie nowym tekstem, nie moim i to coś z niego ulatywało... Dla tego zostaliśmy dalej przy formie rpg formułowego... Ale dzięki za miłe słowa i powodzenia u siebie na blogu :)

      Usuń
  11. O, a tak przy okazji to zapraszam Was na mojego bloga, również w tematyce yaoi, lecz (na razie) nie tak brutalnego. Ale mam nadzieję, ze do tego dojdę ;)
    http://existence-yaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Na brutalność przyjdzie czas :) Jak coś dodaliśmy cię do zaprzyjaźnionych blogów :)

      Usuń
  12. Hej! Przed chwilą powstała nowa grupa dla fanów Yaoi na Facebooku. Dołącz się i promuj na niej swojego bloga aby zgromadzić więcej czytelników! Każdy nowy członek mile widziany!
    http://www.facebook.com/pages/YAOI/540607512631019?ref=stream
    Z góry przepraszamy za spam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hey :) kocham wasz blog jest cudowny aczkolwiek sam wolę delikatność ale to naprawdę ciekawie się czyta prawie jakbym stał obok

    OdpowiedzUsuń
  14. Opowiadanie genialne, też piszę blog z yaoi, ale nie tak fajny jak wasz. Mózg mi wypaliło jeszcze bardziej. Chociaż nie wiem czy to możliwe. Czekam na dalszą część.

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny rozdział ,jak zwykle. Czytam to opowiadanie od początku i nie mogę przestać :D Tylko w następnym mogłoby być więcej miłości, takiej delikatnej ;), bo trochę za tym zatęskniłam ;3

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wolę, żeby Justin nie pojechał do swojego byłego pana. Lekcje z Sonem są o wiele, wiele ciekawsze, więc proszę żeby z nim został. Kocham twój blog i czekam na dalszą część. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. O rany! Ostatni raz czytałem to opowiadanie w 2009 roku! Jak zaczynaliście na onecie..... Ile ja mam do nadrobienia. Znalazłem swoje stare komentarze jeszcze jako ~Misaki.
    Tego bloga znalazłem przez przypadek i takie "WOW" XD Fajnie wrócić do czegoś co się zna. Mam nadzieję, że blogspot wam służy. >.O Byłem chyba jedynym chłopakiem który to czyta. Eh.*wspomnienia* OK ! Zabieram się za rozdział 17 xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uu to dużo przed tobą :) Ale się cieszymy, ze nas odnalazłeś i niestety muszę cię zmartwić jesteś jednym z 3 chłopaków, którzy czytali tego bloga od początku na onecie xD A co do blogspota :) to nam służy świetnie, żałuję że wcześniej nie przeniosłem tutaj bloga xD

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Oł, AŻ 3? xD To nie tak źle...
      Czytam i mi się podoba :D Ale z czasem u mnie trudno... Do tego mangi yaoi.
      Czekam na ferie, wtedy doczytam do końca i bd na bieżąco z Waszym blogiem! Ale niestety moja znajoma już mi zaspamiła. Zła osoba.
      Pewnie Was pozdrawia, ona raczej nie komentuje xD
      Też pozdrawiam >.O I życzę sprzyjającej weny.

      Usuń
  19. zakochałem sie *__* mam nadzieje że nie będziemy musieli długo czekać na kolejne rozdziały ;]

    OdpowiedzUsuń
  20. No świetnie.. nie ma to jak wracać setny raz do tej samej notki. Ubóstwiam tego bloga *-* Aż dodam do ulubionych ^-^

    OdpowiedzUsuń
  21. Poczytam więcej, a w między czasie zapraszam do moich opowiadań :)
    AkFa

    OdpowiedzUsuń
  22. zaj*bistee ♥ mimo ze nie nawidze czytac, to w jedna noc przeczytalam wszystko od pierwszego rozdzialu :3 teraz pozostaje mi czekac na nastepne :C

    i dzieki wam albo waszym blogu [na ktory trafilam przypadkiem ;o ], dowiedzialam sie o czyms tak zaj*bistym czym jest Yaoi ♥ ^^

    mam pytanie, ile jeszcze bedzie gdzies tak tych rodzialow? i co ile dodajecie kolejne notki?

    OdpowiedzUsuń
  23. awww kocham to *___*
    zapraszam do mnie :3 też zaczęłam pisać opowiadanka yaoi oczywiście nie są tak dobre jak Wasze *___*

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam to i jak najbardziej polecam innym C:

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham, kocham I jeszcze raz kocham! Uwielbiam tego bloga <3, nie moge sie doczekac nastepnej notki :3.

    Sory za bledy z telefonu pisze xd

    OdpowiedzUsuń
  26. kiedy nekst nocia ??????

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy będzie następna notka? Już tle czasu minęło : <

    OdpowiedzUsuń
  28. OMFG *.* Brak słów. Kiedy dodajecie następne?!

    Zapraszam do mnie
    www.kpop-anotherstory.blogspot.com
    ^^ Pozdrawiam Serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń