czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 32

10 grudnia 2009


- No powiedz...
Zachęcałem.
- Ja ci powiem, co ja zrobiłem.
- Ja… Ja naprawdę… Nie mogę…
To musiało być dla niego bardzo trudne, może dzieciak sobie z tego nawet nie zdawał sprawy, ale po policzku chłopaka popłynęła mała łezka, która szybko opadła na jego ubranie.
- Nie pytaj mnie o to więcej… Proszę…
Spojrzał na niego oczami pełnymi łez.
Podniosłem dłoń i machinalnie otarłem jego łzy.
- Nie płacz, nie będę już pytać.
Przypominał mi mnie... Zbyt bardzo.
- Nie płacz, nie ma, o co.
Szybko się pozbierał.
- Przepraszam… Jak masz na imię?
Zapytał wycierając oczy w rękaw.
- Justin.
Uśmiechnąłem się do niego.
- A ty?
- Ja… Jestem Damian…
Powiedział już normalniej.
- Mam nadzieję, że trafisz do mojego pokoju… Bo samemu mi się nudzi…
Powiedział lekko się znowu uśmiechając.
- A ile masz lat?
Pyta ciekaw.
Bo wyglądał inaczej niż ludzie, których znał.
- Niedługo 18… Będę mieć… I jestem tu z jakieś 2 lata… Może niecałe…
- To młody jesteś.
Powiedziałem.
- A… A ty?
- Ja jestem od ciebie starszy... Trochę.
Uśmiechnąłem się.
- Nie widać, prawda?
- Nie… Nie widać… Ale to dobrze… A będziesz się uczył normalnie, czy jakoś specjalnie czy jeszcze o tym z Panem nie rozmawiałeś?
- Ja go poznałem kilka godzin temu.
Powiedziałem.
- Ale wydawał się miły, faktycznie taki jest?
- Tak… Ale jak masz z nim sesje, lepiej się go słuchać, bo staje się zupełnie inną osobą… Jak to mówił…„Ponieważ to jest moja praca…”. Czy jakoś tak…. Ale potem to jest dobrze…
- Na czym polegają te sesje?
Zapytałem go.
Sięgnąłem oczyma drzwi.
Zastanawiałem się czy są solidne.
Kalkulując gdybym przewrócił chłopaka to bez problemu uszedłbym nimi. Tylko niestety obawiałem się że zemdleję gdzieś w połowie drogi.
- Pierwsze są poznawcze, a później cię uczy, albo robi z tobą to co wykrył na sesjach poznawczych… Ale nie musisz się martwić, po każdej sesji, zabiera cię w takie miejsce, gdzie możesz odpocząć, i daje ci dobrych parę dni na odpoczynek zależności od sesji… Z czasem, sesje są coraz rzadziej… Tak, że na końcu masz 1 w miesiącu, albo na 3 miesiące…
- 3 miesiące?! To, co ty robisz w międzyczasie?
Szmat czasu, wydawało mi się. Nie miałem zamiaru tracić życia w kolejny głupi sposób. Najpierw, jako pies teraz, jako obiekt psychologicznych roztrząsań jakiegoś człowieka. Z poprzednim panem było, choć ciekawiej. Można było zdenerwować i zobaczyć, co się stanie. A tu?
- To znaczy… Ja mam jeszcze, co 2 tygodnie… Ale rozmawiałem z kimś kto ma co 3…. I ta osoba mieszkała zemną… Ale teraz już się przeprowadziła do miasta… Co robię… Uczę się… Mam dostęp do dużej ilości książek, płyt… Czasem nawet do neta… Więc się nie nudzę… Często też przebywam na dworze… Naprawdę jest co tu robić…. Willa jest podzielona na 2 części… Ale i tak jest spora…
- Do miasta?
Od razu zapaliła się w mojej głowie lampka. Więc jednak była szansa. I to namacalna.
- Ile ta osoba miała lat?
Nie interesował mnie Internet.
- Z 19… Ale była tu jakieś 3 lata… Jednak… Na początku… Nie była posłuszna, jak sam to kiedyś powiedział, stracił prawie 2 lata na to…
- To długo się trzymał.
Powiedziałem. Chciałbym tego kogoś poznać... Dlaczego w głębi serca żałowałem tego że chciałem się zabić?
- Ty może też niedługo pójdziesz...
- Może… Ale nie chce… Bo bym tęsknił… Dla tego… Dla tego czasem się nie słucham na takich sesjach… Obrywa mi się co prawda, ale mój czas tutaj się przedłuża… Czasem myślę, że pan o tym wie… Ale nic mi nie mówi…
- Jesteś dziwny...
Powiedziałem szczerze.
- Przepraszam, jeśli cię uraziłem, ale ja na twoim miejscu robiłbym wszystko,aby wrócić do domu.
Choć coraz częściej przyjmowałem do siebie, że ja już nie mam domu. - To były jednak tylko me myśli.
- Ale ja nie mam domu… I nie mam do czego wracać… Więc nic mnie tam nie trzyma… A tu… Mam Pana, który o mnie dba… Szanuje… I daje mi to o co poproszę…
„Widzisz... Nazywasz go swoim panem. „ - Miałem ochotę mu powiedzieć. Ale się powstrzymałem. Co się zemną działo?! Przecież, kiedy byłem z tamtym... Nie byłem taki. Coraz częściej czułem, że znam swoje miejsce, może ukrywałem to w sobie.
- Więc masz swój dom... Miejmy nadzieję, że będziemy często rozmawiać…
- Tak… Mam nadzieję, że zamieszkasz w moim pokoju lub przynajmniej na tym samym piętrze… To będziemy mogli częściej ze sobą rozmawiać.
- To będzie na pewno przyjemne.
Uciąłem. Powoli wariowałem.
- Podasz mi szklankę?
Źle się z tym czułem, ale jakoś nie miałem sił po nią sięgnąć.
- Jasne…
Wstał i mu ją podał, lekko ją przytrzymując na wszelki wypadek.
Kiedyś kończył odłożył i spojrzał na zegarek…
- Muszę już iść na lekcję, ale myślę, że Pan niedługo do ciebie wpadnie…
- Dziękuje. To do zobaczenia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz