07 listopada 2009
- Poczekaj chwilę…
Między nimi wcisnął się Kahan przodem do niego tyłem do Pana.
Nabił się bez problemu na członka dzieciaka, z cichym jęknięciem.
Pan zaczął się powoli poruszać.
Zwierzątko objęło Kahana do siebie i wsunęło drugą rękę pomiędzy nich, pieszcząc członek chłopaka.
Pan narzucił wolne tempo, żeby oboje się przyzwyczaili, po czym przyspieszył.
Kahan znowu zaczął całować dzieciaka.
Kolejny raz Zwierzątko smakowało jego ust. Ręka delikatniej pieściła chłopca.
Od czasu do czasu Kahan pojękiwał mu do ust.
Pan zwolnił, a po chwili już się nie ruszał.
- Teraz twoja kolej, zacznij się powoli podnosić i opadać.
Zwierzątko odrobinę szybciej niż wcześniej wykonywało polecenie.
Całował się z Kahanem nadal coraz mocniej nawzajem jęcząc sobie w usta.
Zwierzątko od czasu do czasu docierało dalej w Kahanie.
Dłonie Pana błądziły po ciele swojego niewolnika.
W pewnym momencie on też zaczął się ruszać, ale w innym rytmie niż dzieciak, co spowodowało nabijanie się dzieciaka na niego.
Na kilka sekund ciało zwierzaczka zdrętwiało a on sam wydał niemy krzyk gdy pan trafił w Ten punkt w nim. To było niesamowite.
Uśmiechną się widząc i czując to.
Kahan zacisnął się na nim na chwilę i co chwilę.
Zwierzątko coraz szybciej unosiło się i opadało, jego ręka coraz gwałtowniej dotykała, Kahana.
To było dla niego niesamowite.
Czuł, że jeszcze jeden raz i skończy.
Pan poruszał się teraz mocniej i gwałtowniej, czekając, aż dzieciak dojdzie.
Zwierzątko pod wpływem tego i przez to zaciśnięcie się Kahana doszedł w chłopaku.
Zduszony krzyk wykradł się z jego ust.
Był spełniony, szczęśliwy.
Jednak nadal poruszał się.
Kahan powoli wstał i obmył się w wodzie.
- Możesz już zejść…Robimy zmianę…
Pokiwał głową zmęczony i zrobił to, o co go proszono.
Patrzy na nich obu. Naprawdę był wykończony.
Ta sytuacja... Nadal spoglądał badawczo.
Nie wiedział, co myśleć.
Raz zostaje brutalnie zgwałcony, potem jest przyjemnie.
Dlaczego tak jest? Sam nie wie, kiedy może coś powiedzieć.
Niby rozumie to wszystko...
Spojrzał na jego zamyśloną twarz.
-Coś się stało?
Zapytał spokojnie, biorąc teraz Kahana.
Kahan spokojnie i powoli opuścił się na członka swojego pana, cicho pojękując z bólu.
Czego dowodem były łzy na jego policzkach.
-Zaraz przejdzie…
Wyszeptał mu do ucha głaszcząc go po biodrach.
Chłopak pokręcił głową w znaku ,,nic''
Wolał nic nie mówić.
Zdarł jak zwykle gardło od krzyków.
Patrzy na Kahana i pana.
To dziwne... Wydaje mu się, że na początku, jeszcze kilka tygodni temu czuł między nimi jakieś uczucia... Teraz nie jest tego pewny. Mylił się na początku?
Po jakimś czasie, kiedy wszystko wróciło w miarę do normy, zaczął się poruszać w nim, następnie sam Kahan, a kiedy Kahan zaczął pojękiwać z rozkoszy przerwali.
- Zajmij miejsce to samo, co Kahan wcześniej.
Chłopak spełnił wolę pana.
Usiadł na kostkach za plecami, Kahana.
Pocałował jego kark i zajął się jego ciałem.
- Ehh…Chodziło mi, żebyś usiadł tak jak Kahan wcześniej….
Na prostował go czekając na zmianę miejsca.
Chłopak pokręcił głową.
- Nie panie
Zajął się dalej chłopakiem.
Nie da rady drugi raz.
Nie spodobała mu się jego odpowiedź.
-Chodź… Kahan nie ma takiego dużego…
Co było prawdą, w tej samej chwili Kahan się zaczerwienił słysząc słowa pana.
Chłopak nie chce znów kłótni.
Posłusznie wsuwa się między nich i nabija powoli na członek Kahana.
Z cichym westchnieniem.
-Nie musiałeś od razu wchodzić…
Wyszeptał mu cicho do ucha.
Powoli znowu zaczyna drażnić członek dzieciaka przestając się tym samym ruszać.
Kahan widzą ci czując to sam zaczyna się powoli unosić.
Chłopak westchnął cicho z przyjemnością i dobrał się do szyi pana.
Nigdy ten mu tego nie zabronił... A chłopak chciał zaryzykować nawet gdyby dostał ochrzan.
Sam delikatnie się poruszał Kahanowi musiało być ciężko.
Kahan oparł się o jego ramiona i lekko się poruszał.
Czuł, że tak długo nie wytrzyma.
Pan, nic nie powiedział, na to, co zrobił, dzieciak, ale jak by się posunął dalej, może by zareagował.
Zwierzątko dobierało się dalej do szyi pana.
To było przyjemne.
Chłopak był wykończony niedawnym orgazmem i wiedział, że szybko nie dojdzie, więc zajmował się raczej doprowadzeniem Kahana.
Bawił się w pewien sposób.
Raz na kilka wsunięć zaciskał się mocno tak by Kahan też od życia coś dostał.
Zauważył, że panu to się podobało.
Chłopak był w pewnym sensie w innym świecie.
- Panie…
Wyszeptał Kanan.
Pan go objął i ich przytulił.
- Dajesz, Kahan… Bo zaraz tu zasnę, zanim dojdę…
Kahan, chcąc nie chcąc musiał przyspieszyć, zaciskając się prawie cały czas, co go bardzo męczyło.
- Dobry Kahan.
Zwierzątko skupiło się znów na panu.
Powoli sam czuł coraz większe podniecenie.
Współczuje trochę Kahanowi.
Jest mu dobrze, ale i tak nie polubi seksu.
- Przyśpiesz…
Kahan znowu go posłucha, ruszał, się jak najszybciej tylko mógł, jednak bał się, że go nie będzie umiał zaspokoić.
Robiłem wszystko aby Kahan doszedł. Ja powstrzymywałem się dzielnie. Miałem całkowicie pustą głowę, tylko przyjemność. To jednak było fajne.
Po chwili był słychać westchnienie Pana, mężczyzna doszedł w Kahanie, Kahan natomiast w dzieciaku odpływając całkowicie.
- Zejdź z niego, muszę go zdjąć z siebie…
Wiedział, że ten jeszcze nie doszedł, ale chciał to mu jeszcze przeciągnąć.
Bez słowa zsunąłem się z Kahana i zanurzyłem się w wodzie. Wyciągnąłem do siebie rękę, chciałem to już zakończyć. Było mi tak błogo...
- Jeszcze nie… Nie pozwoliłem ci…
Powiedział, kładąc Kahana wyżej na specjalnym miejscu.
Kiedy był już spokojny o niego usiadł za dzieciakiem.
- Dobrze, teraz możesz dojść…
Obserwował, jego ruchy, drażniąc jego uda po wewnętrznej stronie dłońmi.
Jęczałem mimowolnie ręką sięgając siebie. Druga ręka dotykała moich sutków, choć jeszcze miesiąc temu nie przyszło by mi to do głowy.
Całował jego szyję, w tym czasie ktoś ich obserwował, siedział niedaleko Kahana, ale nic nie mówił, wiedząc jednak, że mężczyzna go zauważył.
W końcu dałem upust moim uczuciom. Doszedłem kolejny raz w tym dniu z jękiem. Opadłem lekko w wodzie niżej. Było mi dobrze, czułem pocałunki pana.
Po pomieszczeniu rozszedł się dźwięk oklasków, jednak Pan nie zwracał na niego uwagi.
- Brawo… to było niesamowite przedstawienie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz