Straciłem ochotę, on sobie ze mnie
żartował.
Odepchnąłem go od siebie i uciekłem do
łazienki.
Miałem ochotę płakać, otwarłem się na
niego a on sobie ze mnie robił jaja.
Nie wiedział o co mu chodziło i się
wkurzył, poszedł za nim zły na niego.
Złapał go mocno za ręce.
- tak sie nie będziemy bawić, ja tu
jestem miły, rozpieszczam cie, a ty tak nagle przerywasz i myślisz że to jest w
porządku?!
- A ja sobie z ciebie żarty stroje? To
ty nazwałeś mnie pomidorem, kiedy ja otworzyłem się na ciebie.
Zapytałem z wściekłością.
Puścił go i zaczął się śmiać.
- Bo masz pomidora na twarzy... Rumienisz się jak nigdy wcześniej, wiec
cie tak nazwałem i wcale sobie z ciebie żartów nie stroje.
- Spoko, od teraz będę starał się nie
odzywać ani nie rumienić, bo się śmiejesz z tego.
Założyłem ręce na piersi.
- Eh... Justin... Zrozum, że to było w
pozytywnym znaczeniu, czemu miał bym się z ciebie naśmiewać, skoro wcześniej
mówiłem, ze jesteś słodki i masz piękne ciałko?
- Mi było tak przyjemnie, a ty tak
powiedziałeś, zrobiło mi się przykro. A nawet jakby nie zrobiło to co miałbym
się cieszyć, że podczas seksu mówisz mi że jestem czerwony jak pomidor?
- Nie pomidor, a pomidorek… Jeśli było
ci przyjemnie, czemu to w taki sposób zakończyłeś? Za dużo rzeczy bierzesz do
siebie, ja cie tu ładnie nazywam, a nie mogłem powiedzieć jak burak, wcale nie
lepiej… A ty się o pomidorka czepiasz… Jak z dzieckiem lub jak dziewczyna w
ciąży…
Spojrzał na niego z każdej strony 2
odpada… Nie jesteś dziewczyną… Więc się tak nie zachowuj, jeśli cię to uraziło
przepraszam… możemy dokończyć?
- Jeśli masz jeszcze ochotę, to
dokończmy.
Powiedziałem, zarumieniony, że tak
wybuchnąłem gniewem, choć nie miałem racji.
Nie chciałem jednak się do tego
przyznać.
Choć atmosfera i tak się rozwiała, a ja
żałowałem, że zachowałem się tak otwarcie w stosunku do niego.
Obrócił go tyłem do siebie oparł o
podłogę i wszedł w niego liżąc i lekko podgryzając go w ucho.
Stęknąłem, kiedy wszedł we mnie znów,
czułem się przyjemnie wypełniony nim.
Znów byłem gotów do dalszej zabawy i nie
miałem ochoty na kolejne kłótnie.
Podparłem się dłońmi o podłogę i
uniosłem wyżej pośladki, dla wygody.
- Dobrze… Znowu jesteś tak cholernie
ciasny, nawet lepiej że miałeś tą przerwę…
Zauważył.
- Jak tak często będziesz mnie brać, to
ciasny na długo nie zostanę.
Odwróciłem głowę w tył patrząc na Deiva.
- Nie martw się, będziesz tyle ile
trzeba być inaczej wszystko by z ciebie wylatywało…
- Pocieszać nie umiesz
Stwierdziłem, choć wiedziałem, że mówi
prawdę. Spojrzałem znów przed siebie.
Przyspieszył, jednak teraz bardziej
myślał o swojej przyjemności niż o jego.
Nie byłem zbyt cicho, ale nie potrafiłem
tłumić tego w sobie.
Gdyby nie to, że wspierałem się dłońmi
dotykałbym się teraz.
Nawet nie zauważyli, ze mieli publikę,
Deive robił swoje, chciał dojść jak najszybciej, nie dość że ruchy były szybkie
to jeszcze mocne pchnięcia się coraz częściej trafiały.
Przy jego mocniejszych ruchach
przesuwałem się wręcz po kafelkach.
Nie mogłem powstrzymać się od
głośniejszych jęków zwłaszcza gdy penetrował mnie w ten sposób.
W pewnym momencie 2 razy mocno w niego
wszedł za 3 doszedł, z głośnym westchnięciem.
Prawie
krzyknąłem gdy niemal w tym samym momencie miałem orgazm. Na ziemię skapnęło
moje nasienie a ja uklęknąłem na podłodze, nie mając siły już do pozycji na czworaka.
I w tym
momencie obaj usłyszeli klaskanie, Deive zaskoczony spojrzał do tyłu gdzie
ujrzał Serina.
- Coś się
stało?
Zapytał
automatycznie.
-
Przyszedłem zobaczyć jak się ma mój nowy nabytek, ale widzę, ze dobrze sobie
poczyna… I pamiętaj dbaj o szczegóły…
Dodał lekko
się uśmiechając, Deive na początku nie wiedział o co chodzi, ale po chwili się
domyślił Justin wyliż podłogę, tak aby nic na niej nie zostało…
Powiedział
wstając i się ubierając, jednak Serin go zatrzymał.
- Nie
powiedziałem, ze już koniec.
Deive
zaczął się denerwować, nie lubił takich sytuacji, przecież nic nie zrobił,
słuchał się i uczył, czego on chciał od niego.
-
Spokojnie… Stań przodem do ściany, szybko to zrobimy i będzie po wszystkim…
Deive
głośno przełknął ślinę, bał się, ale starał się tego nie okazywać, stanął więc
pod ścianą.
- Dobrze…
Nie ruszaj się…
Widząc
jednak, ze chłopak przestał zlizywać spojrzał na niego.
- Jeszcze
nie skończyłeś, więc nie waż się przerwać dopóki nie skończysz…
Byłem
skrępowany tą sytuacją.
Dziwnie się
czułem nagi, a dochodziło to, że Serin nas obserwował od nie wiadomo jak dawna.
Grzecznie
zlizywałem swoje nasienie z podłogi, ale podniesienie głowy na tą sytuację było
naturalne.
Ciekaw
byłem czy Deive często był na dole i nie mogłem przepuścić okazji, żeby tego
nie zobaczyć więc specjalnie wolno zajmowałem się podłogą.
Uśmiechnął
się widząc tempo Justina, ale Deivowi wcale nie było do śmiechu.
- Jak… Masz
to zrób to w końcu…
- Eh, zero
cierpliwości… Wiesz co się stało?
- Nie, nie
wiem za co miał bym zostać ukarany…
- Hmm… może
za uciekanie z zajęć? A może za pozwolenie na dotykanie Justina przez kogoś
innego?
„Kurwa jak
on się dowiedział…” pomyślał, ale nie odpowiedział.
- To co?
Jak było?
- Jeśli
wiesz, że tak było to wiesz też jak było…
- Eh… Zero
pokory, dawno chyba nie byłeś u mnie na zajęciach… A myślałem, że się ostatnim
razem już nauczyłeś…
- … Tak
wyszło… Przepraszam…
Wyszeptał.
- już
lepiej, po kolacji przyjdź do mnie, a teraz możecie zająć się dalej sobą…
Wyszedł
mając gdzieś czy Justin zlizał podłogę czy nie, wystarczyła sekunda po wyjściu
mężczyzny, żeby chłopak zsunął się po ścianie.
Przysunąłem
się do niego i go objąłem.
Byłem
trochę zdziwiony skąd Serin dowiedział się o tym seksie, to było najdalej 4
godziny temu! Son mu powiedział?
To było
chyba jedyne wyjście.
Z drugiej
strony choć raz to nie mi się dostanie.
Jednak
szkoda było mi Deiva bo wyglądał na przybitego.
- Wiesz to
nie moja sprawa, ale chyba nie powinieneś zwiewać z zajęć.
- Nie
zwiałem… Zostały przełożone…
Powiedział
wściekły, odsuwając go od siebie.
- idź się
umyć…
Sam wstał i
poszedł się ubrać.
Zamknąłem
drzwi i spokojnie włączyłem wodę, ustawiłem na średnio ciepłą.
Ale jak to
zajęcia miał przełożone, dlaczego by Serin powiedział, że Deive nie był?
Nie
trzymało się to wszystko kupy, zresztą przeczuwałem, że Deive po powrocie od
Serina będzie jeszcze w gorszej formie i humorze.
Wykąpałem
się szybko, myjąc jednak dokładnie wnętrze.
Wymyłem
zęby i wysuszyłem ręcznikiem włosy, sięgały one długością niemal cechującą
dziewczyńskie fryzury.
Wszedłem
jakby nigdy nic do pokoju po ubrania.
Deive
siedział na balkonie i patrzył tempo w horyzont.
Ubrałem
się, ale jednak wyszedłem do niego. Nie odważyłem się go teraz objąć. Oparłem
się o barierkę i w ciszy patrzyłem na niego.
- Pewnie
nie chcesz rozmawiać?
Odpowiedziała
mu cisza.
Po pewnym
czasie wstał.
- Idź na
kolację…
Sam
wyszedł, ale nie poszedł na nią, poszedł prosto do Serina.
Nie mogłem
mu pomóc w żaden sposób.
Zamknąłem
pokój i wszedłem do jadalni.
Usiadłem na
swoim miejscu i zabrałem się za jedzenie pogrążony w myślach.
Damian ze
swoim opiekunem też siedzieli, Son się trochę zdziwił, ze Justin jest sam, ale
o nic nie pytał.
Nie mogłem usiedzieć w miejscu, zjadłem
ledwo kawałek tosta.
Musiałem coś zrobić i wpadłem na pomysł.
Wyszedłem jakby nigdy nic z jadalni i
przeszedłem do korytarza lekcyjnego.
Otworzyłem okno i wszedłem na parapet.
Na elewacji od jednego parapetu do
drugiego była cienka ozdobna krawędź, a u samej góry dach.
Podciągnąłem się na wyższe piętro potem
wgramoliłem się na dach.
Przeszedłem brzegiem kawałek, starając
się obliczyć w którym momencie będzie gabinet.
Balansując na rynnie i korzystając z nóg
i rąk zsunąłem się do odpowiedniego okna.
Stanąłem oparty o ścianę i trzymając się
na tej ozdobnej listwie i słuchałem o czym rozmawiają.
Już prawie miałem widok na wszystko, gdy
na mojej ręce niespodziewanie usiadł jakiś ptak.
Zajęty przysłuchiwaniem się,
przestraszyłem się i nagle puściłem się.
Zleciałem z hukiem i piskiem na piękne
bujne hortensje.
Serin otworzył uchylone okno i się
rozejrzał widząc go tam lekko się zdziwił, ale po chwili usłyszał co chłopak
wyprawiał i widać było, ze się wkurzył.
- Zapraszam cię do gabinetu i to szybko.
~~**~~**~~
Przepraszamy za błędy :)